W odróżnieniu od arabskich sąsiadów Teheran, zamiast zwiększać subsydia, obcina je i wprowadza reformy gospodarcze.
Podczas gdy Biały Dom uważa irański reżim za uosobienie wszelkiego zła, Międzynarodowy Fundusz Walutowy chwali Iran za reformy gospodarcze. Sankcje nałożone ponad rok temu zmusiły Teheran do zliberalizowania gospodarki.
Stany Zjednoczone miały nadzieję, że sankcje zmuszą reżim Mahmuda Ahmadineżada do wstrzymania programu jądrowego, który ich zdaniem jest przykrywką dla budowy bomby atomowej. Ale irańskie władze, aby zyskać pieniądze w warunkach blokady gospodarczej, wprowadziły z początkiem roku reformy, uwalniając ceny na podstawowe produkty. Subsydia na paliwo, prąd i niektóre artykuły żywnościowe pochłaniały rocznie równowartość około stu miliardów dolarów. Efektem tej decyzji jest wzrost cen chleba o cztery razy, benzyny o 75 proc., a ropy, prądu i wody – aż o 2000 proc. – ale także zmniejszenie wydatków na cele socjalne o 60 mld dolarów rocznie.
Co warte podkreślenia, odróżnia to Iran od jego arabskich sąsiadów, którzy gdy tylko zaczęły się niepokoje w Tunezji i Egipcie, zaczęli pompować jeszcze większe pieniądze w subsydiowanie żywności czy ropy bądź podnosić pensje.
– Ta reforma to pierwszy i najważniejszy krok w kierunku zmniejszenia marnowania surowców – mówi Dominique Guillaume, ekonomista z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Likwidacja subsydiów spowodowała drastyczny spadek konsumpcji paliw w Iranie.
Choć Iran należy do czołówki światowych eksporterów ropy, sam borykał się z deficytem paliwa. Z powodu braku mocy przerobowych 40 proc. benzyny musiał importować. Ograniczenie konsumpcji spowodowało zmniejszenie wydatków na sprowadzenie jej z zagranicy.
Ale mimo uznania ze strony MFW reżim Ahmadineżada może paść ofiarą własnych działań. Irańskie społeczeństwo zaczyna dostrzegać, że to nie wrogie knowania USA – jak przekonuje propaganda – lecz reformy prezydenta przyczyniły się do ostrego wzrostu cen.
W dodatku plan złagodzenia podwyżek całkowicie się nie sprawdził. Najbiedniejsi, zamiast przeznaczać przesyłane przez państwo 40 dolarów miesięcznie na pokrycie wyższych rachunków, często wydają je na inne cele. Największe zagrożenie dla pozycji prezydenta stanowi jednak średnia klasa, która najbardziej ucierpiała w wyniku cięć. To właśnie średniozamożni mieszkańcy – posiadający firmy i samochody – aktywnie protestowali przeciwko reelekcji Ahmadineżada w 2009 roku.
Plan przeznaczenia 30 proc. zaoszczędzonych dzięki cięciom pieniędzy na krajowy przemysł, które miały udobruchać przedsiębiorców, również się nie powiódł. Biznesmeni skarżą się, że na ich konta dotarła zaledwie śladowa ilość obiecanej pomocy.
Rząd nie zamierza jednak porzucać reform i chwali się efektami. Międzynarodowe rezerwy walutowe Iranu osiągnęły 100 mld dolarów, a pozasurowcowy eksport wzrósł o 24 proc. – zapewniają władze.