W pierwszym półroczu rząd wydał na obsługę długu krajowego tylko 10,3 mld zł. To 34 proc. kosztów zaplanowanych na ten rok – poinformował wczoraj w Sejmie Ludwik Kotecki, wiceminister finansów.
W ustawie budżetowej zaplanowano, że obsługa długu krajowego będzie kosztowała 29,6 mld zł. Zdaniem ekonomistów jeśli takie tempo uda się utrzymać w drugim półroczu, to moglibyśmy zmniejszyć deficyt budżetowy nawet o 9 mld zł.
Jednak ryzyko stanowi obsługa długu zagranicznego, w którym mamy 27 proc. długu ogółem. Na jego obsługę rząd zarezerwował 8,8 mld zł. A już wydał 6,6 mld zł. – To efekt słabego złotego. Uważam, że obsługa długu zagranicznego może nas w tym roku kosztować 4 mld zł więcej, niż zaplanowano. Per saldo dałoby nam to w sumie nie 9, ale 5 mld zł oszczędności – wylicza Arkadiusz Krześniak, główny ekonomista Deutsche Banku.
Eksperci są zdania, że dzięki dodatkowym wpływom, oszczędnościom i wyższemu, niż zakładał rząd, wzrostowi gospodarczemu deficyt budżetowy w tym roku może wynieść 30 mld zł, a nie, jak zaplanowano w ustawie budżetowej, 40,2 mld zł. Kotecki przyznaje, że w pierwszym półroczu dochody były o 17 proc. wyższe od planowanych, a deficyt wyniósł 50,7 proc., czyli 20,4 mld zł. To blisko 12 mld zł mniej niż planowano.
– Dodatkowe wpływy wynoszą ok. 20 mld zł. Z czego ok. 8 mld zł przyniosły podwyżka VAT, wciąż wysoka konsumpcja i niestety również wysoka inflacja. Do tego w porównaniu z pierwszą połową 2010 r. zdecydowanie wzrósł podatek od przedsiębiorstw, które są w lepszej kondycji i już nie robią odpisów na poniesione straty – wyjaśnia Adam Czerniak, ekonomista Invest-Banku.
Teoretycznie czynniki te, wraz z wcześniej podaną informacją, że zysk z NBP będzie wyższy od zaplanowanego o ponad 4 mld zł, powinny wpływać na ograniczenie deficytu o więcej niż 10 mld zł. Jednak niepewna sytuacja w strefie euro wpływa negatywnie zarówno na kurs złotego, jak i na rentowność naszych obligacji, co zwiększa koszty obsługi długu zagranicznego. A wysoka inflacja rodzi ryzyko podwyżek stóp procentowych, co zwiększyłoby obsługę długu krajowego. Jeśli dodać do tego prognozowane spowolnienie wzrostu gospodarczego, to wpłynie to negatywnie na konsumpcję oraz kondycję przedsiębiorstw, co spowolni wzrost wpływów z podatków.