Gdy republikanie i demokraci przerzucają się odpowiedzialnością za fatalną sytuację finansów, dolar gwałtownie traci na wartości: wczoraj za 1 dol. można było kupić 0,8 franka

Na sześć dni przed terminem zawarcia porozumienia w sprawie podniesienia limitu zadłużenia Stanów Zjednoczonych Republikanie i Demokraci nie są ani o krok bliżej kompromisu. Oznacza to, że niewypłacalność największej gospodarki świata staje się coraz bardziej realna.

Na razie obie strony wzajemnie się obwiniają. W wygłoszonym w poniedziałek wieczorem przemówieniu telewizyjnym Barack Obama wezwał Amerykanów, by wywarli nacisk na swoich kongresmenów i senatorów, żeby ci zawarli ponadpartyjne porozumienie o podniesieniu limitu. – To niebezpieczna gra, w którą nigdy wcześniej nie graliśmy i na którą nie możemy sobie pozwolić – mówił prezydent USA. Ale zarazem wskazał, kto odpowiada za tę sytuację. – Większość Amerykanów, niezależnie od sympatii politycznych, nie rozumie, dlaczego możemy prosić emerytów, by więcej płacili za opiekę zdrowotną, nie zwracając się wcześniej do właścicieli prywatnych odrzutowców i firm naftowych, by zrezygnowali z ulg podatkowych, których inni nie mają – mówił Obama. Demokraci domagają się, by dług publiczny zmniejszać nie tylko cięciami wydatków administracji, lecz także podniesieniem podatków lub przynajmniej zniesieniem ulg.

Zarzuty Obamy odpierał w swoim wystąpieniu republikański spiker Izby Reprezentantów John Boehner. – Prezydent często powtarza, że potrzebujemy zrównoważonego podejścia, co w Waszyngotnie oznacza: my wydajemy więcej – wy płacicie więcej. Dla kogoś prowadzącego małą firmę zwiększenie podatków łączy się z likwidacją miejsc pracy – przekonywał Boehner.

Jednocześnie odrzucił on plan lidera Demokratów w Senacie Harry’ego Reida, który zakładał cięcia wydatków o 2,7 biliona dolarów w ciągu 10 lat, ale bez naruszania programów socjalnych i bez podnoszenia podatków. Zamiast tego Republikanie proponują cięcia 1,2 biliona dolarów w zamian za podniesienie limitu długu o bilion, co wystarczy na kilka miesięcy, a przez ten czas będzie negocjowane dalsze porozumienie.

Brakiem kompromisu coraz bardziej są zaniepokojeni zarówno zwykli Amerykanie, jak i inwestorzy. Według opublikowanego wczoraj sondażu „Washington Post” i telewizji ABC 37 proc. pytanych uważa, że Obama pogorszył sytuację gospodarczą kraju. Ale taki sam odsetek winą za obecny stan obarcza Republikanów. Co więcej – dziewięciu na dziesięciu Amerykanów uważa, że gospodarka ma się źle. O kompromis apelowała wczoraj w Nowym Jorku szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde. – Zegar tyka coraz głośniej i jasne jest, że ta sprawa musi zostać rozwiązana niezwłocznie – mówiła.

O ile giełda nowojorska zareagowała wczoraj na przemówienia Obamy i Boehnera raczej spokojnie, to na rynku walutowym mocno stracił amerykański dolar. W stosunku do euro osłabł o 2 centy – z poziomu 1,43 do 1,45 za euro – ponownie osiągając historyczne minimum wobec franka szwajcarskiego. Za 1 dolara można było kupić już tylko 0,8 franka. W najbliższych dniach ten trend będzie się zapewne utrzymywał, bo agencje ratingowe jasno deklarują, że jeśli limit zadłużenia nie zostanie zwiększony, uznają to za niewypłacalność i obniżą ocenę wiarygodności kredytowej USA z najwyższego poziomu AAA, którym ten kraj cieszył się od początku istnienia takich wycen.