Maleją konsumpcja i produkcja. Nie przybywa etatów. Z powodu niepewnej sytuacji Polacy oszczędzają na zakupach, już nie przejadają oszczędności i nie żyją na kredyt. Odbije się to negatywnie na wzroście gospodarczym

W czerwcu sprzedaż detaliczna wzrosła w porównaniu z tym samym miesiącem 2010 r. o 10,9 proc. Jeszcze w maju była wyższo o 13,8 proc. – podał wczoraj GUS. Czerwcowy wynik jest poniżej prognoz ekonomistów, którzy spodziewali się wzrostu w granicach 12 proc.

Szukamy wyprzedaży

Najlepiej sprzedawały się m.in. odzież i obuwie, co może być zasługą spadku cen tych wyrobów związaną z początkiem wyprzedaży. Wysoką dynamikę odnotowała też sprzedaż paliw, co jest z kolei efektem wzrostu ich cen. Biorąc pod uwagę strukturę sprzedaży, największy, bo aż 27,5-proc., wzrost odnotowały sklepy wielkopowierzchniowe. Potwierdza to poniedziałkowe dane o koniunkturze w handlu, które mówiły, że klienci przestają korzystać z małych, ale droższych sklepików osiedlowych i bazarów. Z uwagi na niepewną sytuację wybierają tańsze sieciówki.

Sprzedaż najważniejszych produktów rosła poniżej średniej. Żywność, napoje i wyroby tytoniowe – tylko o 3,1 proc. Podobnie dobra trwałego użytku – meble oraz sprzęt RTV i AGD (5,3 proc.). Najgorzej było na rynku pracy i książek – nastąpił tu spadek sprzedaży. – Dane o konsumpcji odzwierciedlają sytuację na rynku pracy – niską dynamikę wzrostu wynagrodzeń i słabą dynamikę wzrostu zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw – mówi Ignacy Morawski, ekonomista PBP. Spodziewa się, że w kolejnych miesiącach dynamika sprzedaży ustabilizuje się na poziomie ok. 10 proc. – Świadczy o tym słabnąca sprzedaż dóbr trwałego użytku – mówi Morawski.

Mało nowych etatów

Według GUS w czerwcu było bez pracy niemal 1,8 mln osób, czyli 11,8 proc. ludności aktywnej zawodowo. To o 0,4 pkt proc. mniej niż w maju. Jednak nie wiadomo, jaka część z tego grona wróci do rejestrów bezrobotnych, gdy zakończą się prace sezonowe.

Ponad połowa osób bez pracy to młodzi, przed 34. rokiem życia. Większość mieszka na wsi. – Jeszcze w lipcu i sierpniu ubędzie bezrobotnych, ale wyraźnie widać, że dynamika spadku ich liczby jest dużo mniejsza niż na początku roku – mówi Małgorzata Rusewicz, dyrektor departamentu Dialogu Społecznego i Stosunków Pracy PKPP Lewiatan. Uważa, że na koniec roku stopa bezrobocia sięgnie 11 proc. A to trwale zaważy na wzroście konsumpcji.

Hamujący wzrost

Z malejącą konsumpcją hamuje też dynamika wzrostu produkcji przemysłowej. W czerwcu wyniosła 2 proc., gdy miesiąc wcześniej 7,7 proc. Halina Dmochowska, wiceprezes GUS, jest zdania, że jest to zdarzenie jednorazowe. Nie zgadzają się z nią ekonomiści. – Polacy najwyraźniej przestają przejadać oszczędności, co miało miejsce w pierwszych miesiącach roku, nie żyją też na kredyt. Do tego spada popyt na nasze towary ze strony głównych odbiorców w Europie. To musi się przełożyć na niższe tempo wzrostu produkcji przemysłowej. Wyhamuje on w drugiej połowie roku do nieco ponad 5 proc. i na podobnym poziomie utrzyma się w przyszłym roku – ocenia Arkadiusz Krześniak, główny ekonomista Deutsche Banku.

To odbije się na naszym wzroście gospodarczym. Wiceszefowa GUS sugeruje, że już w drugim kwartale PKB było niższe niż w pierwszym, gdy wyniosło 4,4 proc. Jednak, jej zdaniem, w pierwszym półroczu przekroczy 4 proc. – Realne tempo wzrostu spożycia prywatnego obniży się w tym roku do 3,2 proc. w IV kwartale. Będzie to wraz z obniżeniem popytu zagranicznego czynnikiem sprzyjającym obniżeniu dynamiki PKB z szacowanych przez nas 4,3 proc. w II kwartale do 3,7 proc. w IV kwartale – mówi Adam Czerniak, ekonomista Invest-Banku.

W konsekwencji w tym roku wzrost gospodarczy ma jeszcze szansę utrzymać się lekko powyżej 4 proc., ale w przyszłym są już one niewielkie.