Marek Zuber, analityk ekonomiczny, o wpływie nowego pakietu pomocowego dla Grecji na sektor bankowy:

"Czy ten plan oznacza dramatyczne straty banków? Raczej chodzi o zmniejszenie zysków. Na pewno nie zachwieje to ich płynnością. Przyjęty plan tak naprawdę oznacza kontrolowaną upadłość Grecji. Największe niebezpieczeństwo jest takie, że wdrożenie tego programu nie spowoduje w perspektywie najbliższych 5 czy 7 lat ustabilizowania sytuacji w greckich finansach publicznych. Wtedy będziemy rzeczywiście mogli mówić o stratach, wydaniu pieniędzy na próżno.

Pakiet pomocowy może wpłynąć na banki, ale nie ma za bardzo alternatywy. Bo jeśli, jak niektórzy mówią, alternatywą miałoby być ogłoszenie upadłości Grecji, to taka sytuacja jeszcze gorzej wpłynęłaby na wyniki banków, a nawet zachwiała stabilnością instytucji finansowych i wtedy trzeba byłoby wydać jeszcze więcej na ich ratowanie. Pamiętajmy, że upadek jakiegokolwiek banku oznacza bardzo poważne problemy całego systemu bankowego. Lepiej jest oddać część zysków niż narażać się na takie niebezpieczeństwo.

Obniżki oprocentowania od zaciągniętych kredytów to tak naprawdę dopłaty do pożyczki, którą Grecja otrzymuje. To rzeczywiście jest realny koszt, który ponoszą społeczeństwa europejskie dla ratowania Grecji i innych państw - dlatego że dotychczas mieliśmy do czynienia z sytuacją pożyczania tych pieniędzy, a teraz jest już dawanie. Obniżenie oprocentowania jest zachwianiem równowagi między ryzykiem a zyskiem. Ci, którzy pomagają, mogliby zarobić więcej na tych pożyczkach, a zarobią mniej. Z drugiej strony - jeżeli każemy Grecji czy innym krajom w złej sytuacji płacić więcej, to istnieje ryzyko, że w ogóle nic nie oddadzą. Realnym kosztem pomocy jest też ewentualny skup obligacji zadłużonego kraju - oznacza to wydanie bezpowrotnie pieniędzy podatników europejskich".