Kakadu, gigant na rynku sklepów zoologicznych, właśnie przejmuje internetową Telekarmę. Wyceniana na 2 mld zł branża ostro pędzi do przodu.
Telekarma ma jedne z największych, sięgające 20 mln zł obroty na rynku sprzedaży internetowej, głównie karmy dla psów i kotów. Z kolei przychody Kakadu sięgają 100 mln zł. Ze swoimi 32 placówkami w centrach dużych miast to lider wśród sklepów zoologicznych.
Fuzja z Telekarmą ma pozwolić na obniżkę kosztów logistycznych. Oba podmioty będą miały wkrótce jeden wspólny magazyn. – Marże w sklepie internetowym już teraz są niższe o 25 proc. w stosunku do tradycyjnego. Dzięki temu możemy zaproponować klientom niższą cenę – mówi prezes Kakadu Andrzej Uryga.
Kakadu zapowiada kolejne przejęcia, ale wcale nie będzie to takie proste. Po piętach liderowi zaczyna deptać Aquael. Choć początkowo firma ta produkowała filtry, pompki i grzałki do akwariów, ostatnio poszerzyła swoją działalność. Obecnie oferuje również produkty dla ptaków, gadów, psów i kotów. Ostatnio Aquael kupił włoską markę Pet Inn specjalizującą się w produkcji m.in. klatek, kuwet i transporterów dla zwierząt. Linia technologiczna została przeniesiona z Włoch do Bornego Sulinowa. Bogumił Jankiewicz, dyrektor operacyjny Aquael, powiedział „DGP”, że produkcja już ruszyła.
Niemal dwie trzecie swoich pompek i grzałek Aquael eksportuje do Rosji, do zachodniej Europy, a nawet Australii. Największego przyspieszenia nabrał w 2009 roku, kiedy otworzył 14 sklepów. Obecnie ma ich 19. Firma osiągnęła w ubiegłym roku 88 mln zł przychodów, jednak zaledwie jedna czwarta przypada na własną sieć. Aquael chce to zmienić, dlatego zwiększy liczbę sklepów do 100 w ciągu kilku lat. Część ma działać w modelu franczyzowym.
To niejedyny gracz, z którym musi się zmierzyć Kakadu. Kolejny to Zoo Centrum. Sieć, która ma dziewięć placówek, planuje otwarcie dwóch kolejnych. Środki na ten cel pozyskała w lipcu w trakcie prywatnej emisji akcji na rynku New Connect.
Ubiegły rok zakończyła przychodami na poziomie 10 mln zł i stratą 467 tys. zł brutto.
Branża liczy, że polski rynek będzie rósł. Dlaczego? Bo u nas jedynie 15 proc. zwierząt domowych karmionych jest karmą. Na Zachodzie to już 90 proc. Według prognoz rynek powinien rozwijać się w tempie 15 – 20 proc. rocznie.