Sezon urlopowy jak co roku przyniósł podwyżki na stacjach. Od początku lipca paliwo zdrożało o niemal 4 proc.
Najwięcej, bo o kilkanaście groszy, skoczyły ceny benzyny – z niewiele ponad 5 zł za litr do 5,20 zł. Z kolei ceny oleju napędowego poszły w górę o ponad 1 proc., do blisko 5 zł/l. A to nie koniec. – Ceny będą rosnąć, możliwe, że nawet do końca wakacji – tłumaczą analitycy firmy analitycznej e-petrol.
Duże podwyżki w ostatnich tygodniach to efekt polityki Orlenu, który pod koniec czerwca zdecydował się jak najdłużej w okresie wakacyjnym utrzymać ceny benzyny na poziomie poniżej 4,99 zł/l. Za Orlenem poszły inne sieci, które też opuściły ceny, choć notowania ropy naftowej pięły się w górę. Chodziło o to, by stacje partnerskie w wakacyjnych miejscowościach nie podnosiły sztucznie cen, chcąc zarobić na turystach. Sieci długo jednak nie wytrzymały i musiały zdecydować się na podwyżki.
Jakub Bogucki z firmy e-petrol przekonuje, że wzrost cen jest uzasadniony. Podwyżki zapowiadał już zresztą trzy tygodnie temu. Są następstwem drożejącej ropy – jej cena od początku lipca skoczyła o ponad 5 proc., a w konsekwencji w górę poszły ceny hurtowe paliw.
Najniższe średnie ceny benzyny 95 są w woj. lubuskim, wielkopolskim i dolnośląskim – 5,13 zł/l. Najwięcej płaci się w Małopolsce – 5,18 zł/l. Diesel najtańszy jest w Wielkopolsce – 4,90 zł/l. Najdroższy w zachodniopomorskim – 4,98 zł/l.
md