Zapowiadana na piątek publikacja nowych stress testów 91 największych banków Unii Europejskiej, zamiast uspokoić rynki finansowe, wywołuje coraz większe kontrowersje.
Wiadomo już, że część instytucji finansowych nie przejdzie egzaminu. W związku z pogarszającą się sytuacją w strefie euro przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy nie wykluczył, że w najbliższy piątek – czyli w dniu planowanej publikacji wyników testów – zorganizowany zostanie nadzwyczajny szczyt przywódców krajów unii walutowej. Z kolei holenderski minister finansów po spotkaniu Eurogrupy oświadczył we wtorek, że rozpatrywany jest scenariusz częściowego bankructwa Grecji. To pierwsza tego typu oficjalna wypowiedź. Wcześniej takie opinie wygłaszali eksperci i media.
Stress testy to obok Włoch i Grecji w Brukseli temat numer jeden. Wczoraj minister finansów Hiszpanii Elena Salgado przyznała, że na czarnej liście znajdzie się kilka banków hiszpańskich. Niepewny jest też los czołowego banku Włoch UniCredit. Pod znakiem zapytania są wyniki dotyczące banków Grecji. Co prawda 13 testowanych banków Niemiec powinno przejść próbę, jednak dwa z nich, HSH Nordbank oraz NordLB, będą musiały przedstawić program wzmocnienia swoich rezerw.
Zdaniem analityków domu inwestycyjnego Nomura w razie ostrego kryzysu finansowego kilka średniej wielkości banków nie zdoła utrzymać kapitału własnego najwyższej jakości na poziomie 5 procent udzielonych kredytów (co jest warunkiem przejścia testów). Chodzi o hiszpańskie Bankinter i Sabadell, włoski Banco Popolare, greckie Pireus Bank i ATEbank, cypryjski Marfin Popular i Bank of Cyprus oraz Bank of Ireland i Allied Irish Banks.
Instytucje, które nie zdadzą testu, będą miały sześć miesięcy na uzupełnienie brakującego kapitału. Jednak, jak wczoraj ujawniła Agencja Reutera, te instytucje finansowe, które nie zdołają pożyczyć w tym czasie pieniędzy od prywatnych inwestorów, będą mogły liczyć na wsparcie państwa.
Tegoroczne testy, w przeciwieństwie do zeszłorocznych, przeprowadzi ulokowany w Londynie niezależny Europejski Urząd Bankowy (EBA). Mają one być o wiele bardziej surowe m.in. dzięki przyjęciu bardziej pesymistycznych założeń gospodarczych oraz uwzględnieniu w kapitale banków tylko najbardziej pewnych aktywów. Jednak w opublikowanym wczoraj komunikacie Ernst & Young twierdzi, że wyniki stress testów nadal nie pokażą prawdziwej skali problemów europejskiej bankowości. W założonych scenariuszach nie uwzględniono możliwości bankructwa któregoś z krajów strefy euro i utraty przez banki obligacji tego państwa. Tymczasem prawdopodobieństwo ogłoszenia niewypłacalności Grecji staje się coraz większe.
Prezes EBA Andrea Enria zapowiedział wczoraj, że w piątek zostanie opublikowana „bezprecedensowa ilość danych o aktywach największych europejskich banków”. To jego zdaniem powinno uspokoić inwestorów i pozwolić im łatwo oddzielić zdrowe instytucje finansowe od tych, które mają kłopoty.
Jednak i to nie wszystkich przekonuje. W liście przesłanym do EBA Związek Niemieckich Banków domaga się wręcz zaniechania publikacji części danych. Zdaniem niemieckich banków taka publikacja wystawia instytucje finansowe na ryzyko ataków spekulacyjnych.
EBA nie zamierza już się cofać. Jak wynika z informacji „Financial Times”, Enria nie tylko nie przystał na prośbę niemieckich banków, ale nawet nie odpowiedział na ich list.