Na polskiej giełdzie ceny akcji taniały od samego rana. Podobnie było na innych europejskich parkietach. Czerwony kolor królował przede wszystkim z powodu rosnących obaw, że kryzys zadłużenia w strefie euro ogarnie też Włochy.

Na polskiej giełdzie indeks WIG około godziny 16.00 notował spadek o 0,64 proc., wcześniej o ok. 10.00 - ponad 1 proc. Na minusach były też pozostałe indeksy: o 16.00 mWIG40 spadł o 1,16 proc., a sWIG80 o 1,60 proc. - ok. 14.00 było to 2,37 proc.

Największe straty odnotowała giełda w Mediolanie, gdzie przed 10.00 indeksy spadły o 4 proc. W Lizbonie i Madrycie straty wynosiły odpowiednio 4 i 3,5 proc. Około 14.30 hiszpański IBEX 35 tracił 0,52 proc., portugalski PSI 20 zyskiwał 0,45 proc., a włoski FTSE MIB zyskiwał 0,59 proc. W ciągu dnia europejskie indeksy były cały czas (do 16.00) na minusie, oprócz węgierskiego parkietu, który notował 0,20 proc. wzrost.

Na rynku obligacji napięcie było jeszcze silniejsze. Za włoskie 10-letnie obligacje inwestorzy domagali się nawet 5,9 proc. a rentowność obligacji hiszpańskich przekroczyła 6,22 proc.

Kłopoty finansowe niektórych państw strefy euro np. Grecji, Hiszpanii i Włoch

Główny ekonomista X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień podkreślił w rozmowie z PAP, że spadki na warszawskim parkiecie oraz światowych giełdach, to efekt m.in. kłopotów finansowych niektórych państw strefy euro np. Grecji, Hiszpanii i Włoch.

Jego zdaniem sprawa jest poważna, bo "dotyczy Włoch, czyli bardzo dużego kraju, z potężnym długiem, któremu nie można już pomóc na zasadzie udzielania pożyczek". W opinii Kwietnia na rynkach panuje strach.

Według niego w najbliższych kilku miesiącach perspektywy "dla rynków akcji nie są najlepsze, nawet jeśli się uspokoi nerwowość w strefie euro, to pozostanie problem wolniejszego wzrostu (gospodarczego - PAP) na świecie".

Analityk Wood&Co Sebastian Siejko wskazał, że "zarówno USA, jak i rynki azjatyckie mocno spadają, waluty nadal się osłabiają i nie ma żadnych pozytywnych faktów, które mogłyby zmieniać percepcję".

Strefa euro nie wyklucza częściowego bankructwa Grecji w ramach drugiego pakietu pomocowego, który kraje eurogrupy zaczęły przygotowywać - powiedział we wtorek holenderski minister finansów Jan Kees de Jager przed spotkaniem ze swoimi odpowiednikami z UE w Brukseli. W Brukseli odbywa się we wtorek posiedzenie ministrów finansów państw Unii Europejskiej.

Grecja jest częściowo niewypłacalna?

"Tej opcji nie można już wykluczyć" - oświadczył minister. Dodał, że potwierdził to na poniedziałkowym spotkaniu w Brukseli szef eurogrupy Jean-Claude Juncker. Zaznaczył przy tym, że Europejski Bank Centralny podtrzymuje stanowczy sprzeciw wobec ogłoszenia częściowej niewypłacalności Grecji.

Jest to pierwsza tego typu oficjalna wypowiedź, sugerująca, że Grecja jest częściowo niewypłacalna. Wcześniej takie opinie wygłaszali eksperci i media.

Do tej pory eurogrupa nie doszła do porozumienia, na jakich warunkach w programie pomocy dla Grecji miałyby wziąć udział banki komercyjne i inni wierzyciele prywatni. Decyzja miała być odłożona do września, jednak słychać apele o jej przyspieszenie w obawie przez "rozlaniem się" kryzysu na Włochy, których obligacje były w piątek masowo wyprzedawane.

Mimo presji rynków, minister finansów Luksemburga Luc Frieden zapewnił, że "nikt nie opuści strefy euro i - choć to trudne - znajdziemy środki, by ją ustabilizować".