SLD chce tak zmienić prawo bankowe, aby każdy bank był zobowiązany do wpisania do umowy kredytowej wysokości maksymalnej stawki spreadu. Jak poinformował we wtorek wiceszef klubu Sojuszu Marek Wikiński, klub złożył właśnie w Sejmie projekt ustawy w tej sprawie.

Spread to różnica między kursem kupna a kursem sprzedaży waluty w banku, przeznaczonej na spłatę raty kredytu. Wielkość spreadu obecnie może być ustalana dowolnie przez każdy bank.

Projekt SLD ma związek z rosnącym stale kursem franka szwajcarskiego. We wtorek, od godzin porannych, frank znów umacniał się wobec złotego. Jeszcze ok. godz. 7 kosztował 3,42 zł.; później przez chwilę nawet przeszło 3,50, a około godz. 14 - 3,47 zł. Na giełdach w Europie następuje ostra wyprzedaż akcji z powodu obaw o rozszerzający się kryzys zadłużenia w strefie euro: spadają walory spółek z sektora bankowego, ubezpieczeniowe, technologiczne, motoryzacyjne i z branży budowlanej.

Projekt SLD nakłada na banki obowiązek wpisania do umowy kredytowej wysokości maksymalnej stawki spreadu. Wikiński przypomniał, że wcześniej Sojusz rozważał, czy określić w ustawie Prawo bankowe maksymalnych widełek spreadu (tak, by nie mógł on przekroczyć 10 proc.).

Jak podkreślił jednak wiceszef klubu Sojuszu, takie rozwiązanie odradził mu m.in. prezes NBP Marek Belka. "Pan prof. Marek Belka powiedział mi, że takie rozwiązanie prawne może spowodować, że banki będą szły po maksymalnej stawce określonej przez parlament i wtedy nie będzie między nimi konkurencji - że lepiej jest - zdaniem prof. Belki - zapisać ustawowy obowiązek informowania klienta o wysokości spreadu tak, żeby banki rywalizowały ze sobą nie tylko wysokością marży i oprocentowania kredytu, ale też wysokością spreadu" - zaznaczył Wikiński.

Polityk Sojuszu przedstawił też prezentację, w której porównał, jak wygląda różnica w spłacie kredytu zaciągniętego we frankach szwajcarskich i złotówkach. Jak mówił, jeśli przykładowa rodzina Złotopolskich wzięła w czerwcu 2008 roku 300 tysięcy kredytu w walucie polskiej, to do tej pory zdołała spłacić o 6826 złotych więcej niż przykładowa rodzina Frankowskich, która w tym samym czasie zaciągnęła w identycznej wysokości kredyt, ale we frankach szwajcarskich.

Według Wikińskiego przeciętna wysokość raty kredytu w złotych w ciągu ostatnich 3 lat wyniosła 1796 złotych, tymczasem we franku szwajcarskim - 1611 złotych. W związku z tym - jak dodał - korzyść dla kredytobiorcy we franku szwajcarskim wynosiła przeciętnie tylko 184 złote.

Sytuację zmieniło jeszcze dodatkowo umocnienie się kursu franka w ostatnim miesiącu. "W czerwcu 2011 w wyniku umocnienia się kursu franka szwajcarskiego wobec polskiego złotego wysokość raty kredytu denominowanego we franku szwajcarskim zaciągniętego w czerwcu roku 2008 przekroczyła już wartość analogicznego kredytu zaciągniętego w narodowej walucie" - powiedział Wikiński.