Wirtualny rewers umożliwi np. zakup paliwa transportowanego gazociągiem jamalskim do Niemiec przez klientów z Polski.
Takie zapisy znajdują się w instrukcji ruchu i eksploatacji sieci przesyłowej (IRESP) dla gazociągu jamalskiego, która w ciągu miesiąca powinna zostać zatwierdzona przez Urząd Regulacji Energetyki i wejść w życie. Instrukcja zawiera dwa ważne rozwiązania liberalizujące rynek gazowy – zapewnienie dostępu trzeciej strony, czyli możliwość korzystania z gazociągu przez inne podmioty poza jego właścicielem EuRoPol Gazem oraz właśnie wirtualny rewers.
– Popieram takie konsekwentne budowanie przyczółków wolnego rynku gazu w całej Unii Europejskiej. To będzie faktyczne zniesienie zasady zakazu reeksportu gazu z Rosji – mówi były wicepremier Janusz Steinhoff.
Po tym jak IRESP zostanie zaakceptowany przez URE Gaz System, który jest niezależnym operatorem gazociągu jamalskiego, ma otrzymać od EuRoPol Gazu informację o wolnych mocach przesyłowych i przystąpi do ich rozdziału.
– Faktyczna możliwość korzystania z wirtualnego rewersu będzie możliwa po dwóch miesiącach od wejścia w życie instrukcji i dokonania przydziału wolnych mocy w gazociągu jamalskim i podpisaniu stosownych umów przesyłowych – mówi rzecznik Gaz-Systemu Małgorzata Polkowska. Czyli z tej możliwości będzie można skorzystać za trzy – cztery miesiące. Rocznie gazociągiem może być przesyłane ponad 32 mld m sześc. gazu. Większość przepustowości gazociągu jest wykorzystana obecnie przez kontrakty Gazpromu z Polską i Niemcami. W zeszłym roku Rosjanie przesłali przez rurę jamalską niepełne 28 mld m sześc. gazu, z czego PGNiG odebrało trzy. Oznacza to, że wolne moce przesyłowe to ok. 4 mld m sześc. gazu, gdyby z rurociągu chcieli skorzystać inni dostawcy. Przynajmniej na początku większe możliwości dla polskiego rynku może mieć wirtualny rewers. Bo tranzyt rosyjskiego gazu do Niemiec to ponad 20 mld m sześc. rocznie i Niemcy, które mają nadmiar gazu, jego część mogą zostawić u polskich odbiorców. Ich atutem może być cena – płacą Rosjanom ok. 20 proc. mniej niż my.
Gaz z Jamału może się okazać atrakcyjny dla polskich firm paliwowych, energetycznych czy tych, z branży chemicznej. Choć analitycy rynku gazu spodziewają się, że przynajmniej na początku przedsiębiorstwa będą ostrożne. – To rozwiązanie raczej długofalowe. Nie sądzę, by jakaś firma nagle zmieniła strategię zaopatrzenia w gaz, natomiast na pewno pojawią się próby skorzystania z takiego instrumentu – mówi Tomasz Chmal, ekspert rynku gazu z Instytutu Sobieskiego.
Jednak polski kontrahent Gazpromu – PGNiG – ma pole manewru, jeśli chodzi o konkurencję cenową, bo obniża cenę gazu jamalskiego, dzięki temu, że tańszy surowiec wydobywa w kraju. Ale zainteresowanie nowymi możliwościami jest spore, o czym świadczy lista firm, które w procesie konsultacji zgłosiły uwagi do IRESP. To min. niemiecki E.ON Rurhgas, Europejska Federacja Firm Handlujących Energią (EFET), której członkiem jest PGE, firma Handen, której właścicielem jest VNG Verbundnetz Gas AG, duża niemiecka firma handlująca gazem, czy francuski GdF Suez.
Wirtualny rewers czy dostęp strony trzeciej to efekt liberalizacji rynku gazowego w UE i działań KE. – To krok właściwy, ale niewystarczający, poza budowanym terminalem LNG kolejne powinny być intrekonektory, czyli łączniki z systemami gazowymi innych krajów. Im więcej połączeń gazowych i możliwości pozyskania gazu, tym mocniejsza nasza pozycja negocjacyjna wobec partnerów rosyjskich – mówi Steinhoff. W ogłoszonej w zeszłym tygodniu strategii Gaz System potwierdził budowę i rozbudowę łączników z Niemcami i Czechami, możliwości budowy połączeń ze Słowacją i Litwą. Ważne jest wsparcie Brukseli, bo w piątek okazało się, że Komisja Europejska da 425 tys. euro na opracowanie analizy i studium wykonalności dla gazowego połączenia Polski z Litwą.