Węglowy koncern na debiucie wzrósł tylko o 3,3 proc. Potem było jeszcze gorzej, bo na koniec dnia akcje były notowane po 136 zł – dokładnie tyle samo, ile za walory JSW inwestorzy płacili w ofercie publicznej
Miało być znacznie lepiej. Analitycy oczekiwali, że Jastrzębska Spółka Węglowa da zarobić inwestorom, bo na debiucie podskoczy o 10 proc. Pytani o powody słabego debiutu wskazują na południe Europy.
– Pogorszenie nastrojów na światowych rynkach – w tym skutki kryzysu greckiego i niższe oceny wiarygodności finansowej Portugalii – popsuły również nastroje na warszawskiej giełdzie – mówi Alfred Adamiec, prezes Domu Maklerskiego Alfa Zarządzanie Aktywami. Jego zdaniem jednak pierwsze sygnały ostrzegawcze pojawiły się już w trakcie oferty publicznej. Skarb Państwa obniżył wówczas cenę papierów ze 146 do 136 zł.
Według Piotra Kuczyńskiego, głównego analityka Xelion Doradcy Finansowi, na słabym debiucie węglowego kombinatu zaważyła też niechęć zarządzających funduszami do skupowania akcji JSW od drobnych akcjonariuszy. Instytucji, które przy wcześniejszych debiutach nakręcały popyt na walory firm, tym razem zabrakło.
– Mniejsze zainteresowanie może też wynikać z ograniczonych możliwości finansowych poszczególnych instytucji – przyznaje Adamiec.
Rzeczywiście OFE otrzymują już zmniejszoną składkę, co przekłada się na ich możliwości zakupowe. Miesięczny przelew zmalał z blisko 2 mld zł do niespełna 900 mln zł. Z drugiej strony fundusze emerytalne mogłyby dokupić więcej walorów, bo na koniec czerwca papiery spółek stanowiły niespełna 36 proc., tymczasem nowy limit zaangażowania w akcje wynosi obecnie 42,5 proc.
Paweł Klimkowski, członek zarządu Aviva PTE, zarządzający portfelem akcji wskazuje, że słaby debiut JSW wynika z uwarunkowań, w jakich działa sama spółka. – Trzeba pamiętać o aneksie do prospektu emisyjnego, w którym JSW pokazała pod koniec czerwca dodatkowe koszty i zagrożenia – mówi Klimkowski. Chodzi m.in. o trudności z eksploatacją dwóch ścian wydobywczych i dodatkowe pieniądze dla pracowników – 150 mln zł bonusu dla już zatrudnionych i 600 mln zł z tytułu wydania akcji pracownikom, którzy w myśl prawa nie są uprawnieni do otrzymywania walorów prawniczych.
Eksperci są zgodni – przy tak nerwowej atmosferze na rynku trudno oczekiwać, aby papiery JSW błyskawicznie poszły do góry i tym samym odrobiły dystans, jaki podczas debiutu powstał do dotychczasowych hitów prywatyzacyjnych.
Nie najlepszy debiut JSW będzie miał negatywny wpływ na zainteresowanie akcjami innych firm, które wkrótce wejdą na GPW. – Z pewnością nie jest to dobry prognostyk dla giełdowych nowicjuszy, którzy zamierzają uplasować na rynku swoje akcje. Będą musieli wystartować z naprawdę atrakcyjną ofertą – ocenia Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion Doradcy Finansowi.
Także resort skarbu będzie miał ciężki orzech do zgryzienia. To już druga porażka w ostatnim czasie, po fiasku sprzedaży udziałów w BGŻ. Tymczasem wkrótce MSP wystawi do sprzedaży kolejne akcje – przede wszystkim szykowana jest następna oferta publiczna PKO BP, a pod koniec roku pieniędzy na GPW ma szukać Bank Pocztowy (obecnie należy do Poczty Polskiej i do PKO BP).
Kolejni debiutanci idą na giełdę
Słabszy od oczekiwań popyt na akcje Jastrzębskiej Spółki Węglowej to twardy orzech do zgryzienia dla kolejnych debiutantów, którzy w najbliższym czasie zamierzają sprzedać na rynku udziały warte blisko 1,2 mld zł. Na wpływy rzędu 70 mln zł liczy m.in. firma Presco, działająca w segmencie skupu wierzytelności. Zapisy na akcje spółki potrwają do 12 lipca, natomiast jej debiut planowany jest w połowie tego miesiąca. Kilkadziesiąt milionów złotych zamierza również pozyskać w najbliższym czasie Wittchen, producent luksusowych wyrobów skórzanych. Firma planuje rozwój sieci sprzedaży i ekspansję w nowych segmentach, m.in. związanych z kosmetykami czy biżuterią.
W kolejce po gotówkę ustawiły się również zagraniczne firmy. Największy apetyt ma rosyjski Valinor, producent zbóż oraz roślin oleistych, który dzięki sprzedaży swoich udziałów chce się wzmocnić o 643,5 mln zł. Na 390 mln zł liczy także Vioil. Ten ukraiński producent oleju słonecznikowego zamierza zwiększyć swoje moce wytwórcze. Nieco mniejsze potrzeby (37,5 mln zł) zgłosiła również litewska grupa rolnicza Agrowill, która zainwestuje środki m.in. w zakup bydła.