Piąta podwyżka stóp procentowych jeśli będzie, to dopiero jesienią. Na razie wygasają czynniki, które windowały wzrost cen
Rada Polityki Pieniężnej nie zdecydowała się na podniesienie stóp procentowych. Na decyzję wpływ miała prognoza inflacji i wzrostu PKB autorstwa Instytutu Ekonomicznego NBP. Prognozuje wyższą inflację i mniejszy wzrost PKB. To wpłynęło na kurs złotego, który się osłabił.
Zgodnie z lipcową projekcją inflacja w tym roku znajdzie się w przedziale 3,7 – 4,4 proc., gdy marcowa przewidywała wzrost cen w granicach 2,8 – 3,7 proc. Instytut niemal nie zmienił prognozy inflacji na przyszły rok. Ma zamknąć się w przedziale 2,1 – 3,4 proc.
Z kolei IE obniżył prognozy wzrostu PKB. W tym roku wynieść ma 3 – 4,9 proc., gdy w marcu oczekiwano 3,3 – 5,1 proc. W kolejnych latach tempo wzrostu też będzie spadać. W 2012 r. wyniesie 1,9 – 4,5, a w 2013 r. – 1,5 – 4,3 proc.
Po ujawnieniu projekcji złoty zaczął tracić do wszystkich głównych walut. Za franka znów trzeba płacić 3,3 zł, o 1,4 proc. więcej. Za dolara 2,76 zł, o 1,12 proc. więcej. Najmniej zyskało euro – 0,2 proc. – i kosztuje 3,95 zł. Polska waluta znów może zacząć tracić, jeśli zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów Europejski Bank Centralny podniesie dziś stopy procentowe w Eurolandzie.

Poczekamy, zobaczymy

RPP z kolejnymi podwyżkami stóp będzie czekała na rozwój wydarzeń na rynku pracy i płacy w Polsce oraz zachowanie rynków surowcowych na świecie. Na razie wstrzymała się z podwyżkami, ponieważ – jak napisano w komunikacie – zatrudnienie w przedsiębiorstwach pozostało stabilne (czytaj: nie rosło gwałtownie), a dynamika wynagrodzeń, po przejściowym przyspieszeniu w kwietniu, obniżyła się do umiarkowanego poziomu (była niższa od stopy inflacji).
– W związku z tym kolejnych podwyżek stóp procentowych o 25 punktów bazowych oczekujemy na jesieni i następnej na początku 2012 r. Wówczas stopa referencyjna sięgnie 5 proc. – uważa Cezary Chrapek, analityk Citi Handlowego.
W najbliższych miesiącach inflacja będzie się utrzymywała na podwyższonym poziomie, co jest związane z cenami surowców. Ale wzrost cen powinien hamować. Już w danych za czerwiec powinniśmy zobaczyć ją na poziomie 4,5 proc. (wobec 5 proc. w maju), a na koniec roku 4,2 – 4,4 proc., w górnym pułapie przewidzianym w projekcji NBP.

Surowce na razie w dół

Latem na wyhamowanie wzrostu cen w Polsce wpływ będzie miał spadek cen surowców na rynkach światowych, czyli czynnik, który w ostatnich miesiącach podbijał inflację. – Wzrost cen surowców szkodzi ożywieniu gospodarczemu na całym świecie. Dlatego Międzynarodowa Agencja Energetyczna podjęła decyzję o wyprzedaży zapasów, wezwała także kraje OPEC do zwiększenia wydobycia. W konsekwencji ceny zaczęły spadać – tłumaczy Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ.
Uważa, że ten trend utrzyma się przez całe wakacje, ponieważ takie interwencje, nawet drobne, powstrzymują spekulantów grających na wzrost cen surowców energetycznych.
Ceny żywności też już zaczęły w Polsce spadać. – W kolejnych miesiącach nie powinny rosnąć, ponieważ USA, potentat w produkcji pszenicy i kukurydzy, poinformowały o dobrych plonach – mówi Tomasz Regulski, ekonomista Raiffeisen Banku.
Jednak spadek tempa wzrostu cen surowców zarówno energetycznych, jak i spożywczych jest czasowy. Kolejnych wzrostów możemy się spodziewać już pod koniec tego i w przyszłym roku. Ale nie będą już miały one takiego wpływu na wzrost inflacji w Polsce, bo proces będzie wyhamowywany przez tak zwany efekt wysokiej bazy.