Polacy oczekują, że średnioroczna inflacja wyniesie w tym roku 4,2 proc. – wynika z ankiety przeprowadzonej w czerwcu przez Narodowy Bank Polski. Oznacza to spadek w porównaniu z majem o 0,1 pkt proc., ale w porównaniu z kwietniem już o 0,4 pkt proc.
Co ciekawe, nieco ponad 48 proc. badanych stwierdziło, że inflacja będzie rosła w tym samym tempie. Tymczasem w maju inflacja wyniosła 5 proc. – Wynika to z tego, że ankieta przeprowadzona była jeszcze przed publikacją przez GUS danych za maj. Dlatego wzrost oczekiwań inflacyjnych jest jeszcze przed nami. Zapewne zobaczymy je w lipcowym odczycie – tłumaczy Cezary Chrapek, analityk Citi Handlowego.
Nie zmienia to faktu, że obecne wyhamowanie oczekiwań inflacyjnych powoduje wyhamowanie presji płacowej, a to dobry sygnał dla RPP. Jest to kolejny argument za tym, aby zostawić stopy procentowe na niezmienionym poziomie. – Koronnymi argumentami za brakiem podwyżek jest informacja o majowym wzroście wynagrodzeń, które rok do roku wzrosły jedynie o 4 proc., czyli realnie spadły. To najdobitniej świadczy o braku nacisków płacowych w dużych przedsiębiorstwach – podkreśla Cezary Chrapek.
Do tego spada dynamika wzrostu zatrudnienia w przedsiębiorstwach, a bezrobocie utrzymuje się na wysokim poziomie i wynosi ponad 12 proc. Dlatego nawet w kolejnych miesiącach trudno spodziewać się nacisków płacowych, i to mimo że inflacja do końca roku będzie utrzymywała się znacznie powyżej celu inflacyjnego RPP, który wynosi plus/minus 1 pkt proc. od wartości 2,5 proc.
Ekonomiści szacują, że średnioroczny wzrost cen w tym roku wyniesie 4,2 – 4,4 proc. Już czerwcowy odczyt powinien być niższy od majowego i wynieść około 4,5 proc. Może na to dodatkowo wpływać umacniający się w ostatnich dniach złoty. Tylko wczoraj frank szwajcarski stracił 1,7 proc. i kosztował 3,25 zł, euro spadło do 3,98 zł, a dolar do 2,75 zł.
Na niższy odczyt inflacji wpłynął także sezonowy spadek cen żywności. – Pomaga także spadek cen na rynku surowców, w tym ropy – mówi Dorota Sierakowska, analityk BOŚ. Jednak uważa, że w dłuższym terminie nie ma szans na wyraźny spadek cen surowców, podobnie jak żywności. W tym roku na świecie była kapryśna pogoda, co negatywnie wpłynie na podaż zbóż. Wycena ropy jest także bardzo kapryśna i niemal każda zła wiadomość przekłada się na wzrost jej cen, a nie każda dobra na spadek.