By ulżyć kredytobiorcom, klub SLD przygotowuje projekt nowelizacji ws. tzw. spreadów - powiedział PAP wiceszef klubu SLD Marek Wikiński. Pomysł zakłada m.in. wpisywanie do umów kredytowych maksymalnej wysokości spreadów. Podobne inicjatywy zgłosiły już inne kluby.

Spread to różnica między kursem kupna a kursem sprzedaży waluty w banku, przeznaczonej na spłatę raty kredytu. Wielkość spreadu obecnie może być ustalana dowolnie przez każdy bank.

Jak wyjaśnił w rozmowie z PAP Wikiński, chodzi o to, "by kredytobiorca miał bardziej równorzędną pozycję w stosunku do banku, by skończyć z uprzywilejowaną pozycją banku".

Według niego, wpisanie do umowy kredytowej maksymalnej wysokości spreadów spowoduje, że "każdy kredytobiorca zawierający umowę będzie wiedział, co go czeka" i jaka może być maksymalna wysokość raty kredytu.

Sojusz chciałby też, aby "kredytobiorca miał możliwość alternatywnego spłacania kredytu". "Albo wpłaca na rachunek obsługujący kredyt hipoteczny złotówki, które są zamieniane na franka szwajcarskiego" - tłumaczył Wikiński - "albo wpłaca na subkonto do takiego rachunku np. franki kupione w kantorze lub przywiezione z zagranicy".

Swoje pomysły ws. uregulowania spreadów mają też inne kluby.

PO proponuje np. by klient mógł bez dodatkowych opłat spłacać raty kredytu walutowego przyniesionymi do banku frankami lub euro. PO chce, by Sejm zajął się projektem zmian w przepisach o kredycie konsumenckim, dzięki któremu mają spaść spready walutowe w przyszłym tygodniu.

Natomiast PSL kilka dni zapowiedziało poprawkę do prawa bankowego, wprowadzającą spłatę kredytu zaciągniętego w walucie obcej po średnim kursie NBP lub danego banku. We wtorek wicepremier Waldemar Pawlak mówił w Poznaniu, że PSL bardzo zależy na tym, by to rozwiązanie zostało wprowadzone.

Klub PJN z kolei zgłosił pomysł, by do 2015 r. Polacy mogli spłacać raty kredytów zaciągniętych we frankach szwajcarskich po stałym kursie 2,75 zł za franka.