Spada tempo importu. W pierwszym kwartale było tylko o 2,4 proc. większe niż przed rokiem. Mniej też udaje się tam sprzedać naszych towarów. To wynik ekspansji tego kraju w Afryce i dostępu do tamtejszych surowców.
W pierwszym kwartale tego roku polskie firmy sprzedały w Chinach towary warte zaledwie 294 mln euro. To o blisko 19 proc. mniej niż w tym samym okresie roku ubiegłego – wynika ze wstępnych danych resortu gospodarki. – To zaskakujące, bo i tak polski eksport do Chin jest niewielki – mówi prof. Krzysztof Marczewski z Instytutu Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur. Jego zdaniem spadek sprzedaży polskich towarów w Chinach może się wiązać ze zmianą polityki tego kraju.

Wolą Afrykę

– Postawiono w niej na lepsze zaopatrzenie wewnętrznego rynku i z tego powodu polscy partnerzy z Chin mogą mieć pewne trudności z dostępem do interesujących nas produktów – mówi Marczewski. Ale to nie wszystko. – Spadek naszego eksportu może się też wiązać z awariami japońskich elektrowni, w wyniku których ograniczony został import z Chin m.in. samochodów i wyrobów elektronicznych, w których montowane były jakieś elementy wytwarzane także w Polsce – ocenia Sylwester Szafarz, były polski konsul w Szanghaju. Dodaje jednak, że o wiele ważniejsza może być ekspansja Chin m.in. w Afryce oraz w Ameryce Południowej i Środkowej. Państwo Środka inwestuje tam mocno w wydobycie surowców. – A w naszym eksporcie dominują właśnie surowce, zwłaszcza miedź. Ich sprzedaż jest coraz trudniejsza, bo Chińczycy mają coraz więcej miedzi z własnych inwestycji w Chile – twierdzi Szafarz. Zgadza się z tym Paweł Bednorz, współwłaściciel polsko-chińskiej firmy eksportowej, przewodniczący rady Fundacji Rozwoju Polskiego Eksportu. Dodaje, że polski eksport do Państwa Środka jest niewielki, ponieważ jest tam wiele barier trudnych do pokonania dla małych i średnich firm.

Importujemy na potęgę

Równocześnie mamy gigantyczny import z Chin, choć tempo jego wzrostu gwałtownie spadło – w pierwszym kwartale był on tylko o 2,4 proc. większy niż przed rokiem, podczas gdy w całym ubiegłym roku zwiększył się aż o 24,5 proc. Niemniej jednak w pierwszych trzech miesiącach tego roku sprowadziliśmy z tego kraju towary warte ponad 3 mld euro. W rezultacie przy bardzo skromnym eksporcie w handlu z Chinami uzyskaliśmy deficyt wynoszący ponad 2,7 mld euro. Tak dużej nierównowagi nie mamy z żadnym innym krajem. Nawet w handlu z Rosją deficyt był mniejszy, bo wyniósł w tym czasie 2,6 mld euro. I to w sytuacji, gdy w Rosji kupujemy gigantyczne ilości surowców, bez których polska gospodarka nie może się obejść – z Rosji sprowadzamy m.in. ponad 90 proc. ropy niezbędnej do produkcji paliw i prawie 60 proc. importowanego gazu.

Niekorzystna polityka

– Perspektywy nie są dobre dla naszego eksportu do Chin, ponieważ z państw Europy Środkowo-Wschodniej lepsze relacje z tym krajem ma już Ukraina, a Węgry są na drodze, na której mogą nas wyprzedzić – uważa Szafarz. Podkreśla, że w stosunkach gospodarczych z tym krajem ważną rolę odgrywa polityka, a ostatnio władze chińskie omijają nasz kraj podczas wizyt w Europie.