To mieszkańcy ubogich rejonów Polski najdotkliwiej odczują galopujące ceny. Jak wynika z danych GUS, właśnie tam inflacja jest wyższa niż przeciętnie. A co gorsza odpowiadają za nią głównie ceny żywności.
Dane Głównego Urzędu Statystycznego o majowej inflacji tym razem zaskoczyły analityków. Jej pięcioprocentowa wartość była tym większym szokiem, że jest to najwyższy poziom od 10 lat. Na dodatek okazało się, że to w najuboższych województwach Polski ceny rosną szybciej, niż w tych bogatych.

Droga żywność dla rolnika

Wprawdzie nie ma jeszcze danych za maj, ale już pierwszy kwartał tego roku wskazuje, że inflacja na przykład w województwie podkarpackim wyniosła 4,8 proc., w województwie warmińsko-mazurskim 4,3 proc., a w województwie świętokrzyskim – 4,2 proc. Natomiast w województwie mazowieckim ceny detaliczne wzrosły tylko o 3 proc., a na Śląsku zaledwie o 3,4 proc.
Co gorsza najbardziej obok paliw drożeje żywność. W pierwszym kwartale ceny żywności i napojów bezalkoholowych najbardziej wzrosły w Podkarpackiem – o 6,9 proc. (przy 5,5 średnio w kraju). W tym województwie odnotowano także największy w kraju wzrost cen owoców (31,1 proc.), warzyw (o 14,2 proc.) oraz mięsa (o 3,1 proc.). Ponadto w większym stopniu niż średnio w kraju wzrosły również ceny cukru (o 43,4 proc.) i drobiu (o 11,2 proc.). Natomiast najmniej podniesiono w tym czasie ceny żywności i napojów bezalkoholowych w woj. mazowieckim (o 4,3 proc.). Paradoksalnie okazuje się więc, że na terenach najbiedniejszych i równocześnie rolniczych ceny jedzenia rosną szybciej niż gdzie indziej. Jest to tym boleśniej odczuwane przez ich mieszkańców, że np. w województwach: podkarpackim, świętokrzyskim, warmińsko-mazurskim, przeciętna płaca jest o ponad 40 proc. niższa niż na Mazowszu.

Turyści przywiozą podwyżki

Zdaniem ekspertów fakt, że właśnie ceny żywności najszybciej rosną na terenach rolniczych, jest spowodowany kilkoma przyczynami. – Na przykład w woj. podkarpackim są drobne gospodarstwa, co powoduje, że produkcja rolnicza jest droga. To podnosi ceny żywności na tym terenie – wyjaśnia Wanda Chmielewska z Fundacji Programów Pomocy dla Rolnictwa FAPA. Dodaje, że ceny żywności zależą też od struktury handlu. Zgadza się z tym Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ. – W woj. podkarpackim czy woj. warmińsko-mazurskim mamy rozdrobniona strukturę dystrybucji towarów, jest tam dużo pośredników oraz dominują niewielkie sklepy, z na ogół wysokimi kosztami, które muszą wliczać w ceny oferowanych produktów – twierdzi Winek. Jednocześnie stosunkowo mało jest tam supermarketów i sklepów wielkopowierzchniowych powiązanych bezpośrednio z producentami żywności, które dzięki temu mogą zbijać ceny.
Najbliższe perspektywy nie są dobre. Analitycy nie mają wątpliwości, że również w najbliższych miesiącach ceny w woj. podkarpackim i w woj. warmińsko-mazurskim będą rosnąć szybciej niż średnia. Regiony te są chętnie odwiedzane przez turystów z różnych części kraju. W okresie urlopowym pojawiają się na tych terenach tłumy wypoczywających osób, co nakręca popyt, a wraz z nim drożyzna się nasila.
Resort gospodarki: w czerwcu inflacja wyniesie 4,8 proc.
● Wicepremier Waldemar Pawlak spodziewa się spadku cen paliw i żywności. Podczas wczorajszej konferencji ocenił, że już dość wyraźnie zaczęły spadać ceny żywności, owoców i warzyw, po ujawnieniu bakterii E.coli w Niemczech. Zaznaczył, że jeśli nie będzie zjawisk o globalnym charakterze kryzysowym, żywność będzie tanieć. A jak wskazują eksperci, jest ona w dużym stopniu odpowiedzialna za wysoki poziom inflacji.
Wicepremier podkreślił, że wzrost cen odbywa się nie z przyczyn krajowych, ale ze wglądu na czynniki zewnętrzne. Poinformował też, że kraje OECD zastanawiają się nad uruchomieniem rezerw paliw na rynku, aby obniżyć ich ceny. Same rozmowy na ten temat przyniosły już pozytywny efekt w postaci obniżenia cen tego surowca. W rezultacie analitycy resortu gospodarki spodziewają się, że w czerwcu inflacja liczona w ujęciu rocznym spadnie do około 4,8 proc.
● Unijne biuro statystyczne podało wczoraj, że inflacja w Polsce, liczona według innej niż krajowa metodologii (tzw. HICP), wyniosła w maju 4,3 proc. i była wyższa niż w kwietniu o 0,2 pkt proc. Ten wskaźnik jest niższy od obliczanego przez GUS wskaźnika CPI (Consumer Price Index), który osiągnął w tym samym czasie poziom 5 proc. Różnice biorą się stąd, że przy ustalaniu tych wskaźników bierze się pod uwagę nieco inny skład koszyka dóbr, których ceny są badane. Eurostat koryguje koszyk w taki sposób, aby można było porównywać dane o poziomie inflacji z poszczególnych krajów Wspólnoty. Według niego w maju wyższą inflację niż w Polsce zanotowano tylko w pięciu spośród 27 krajów UE: Rumunii (8,5 proc.), Estonii (5,5 proc.), na Litwie (5 proc.), Łotwie (4,8 proc.) oraz w Wielkiej Brytanii (4,5 proc.). Natomiast najniższy wzrost cen wystąpił w Irlandii (1,2 proc.), Szwecji (1,7) oraz w Czechach (2 proc.). A inflacja w całej strefie euro wyniosła w maju 2,7 proc. i była niższa niż w kwietniu o 0,1 pkt proc.