Polska nie jest gotowa na uruchomienie elektronicznego systemu poboru opłat za przejazd niektórymi odcinkami dróg; 1 lipca, gdy planowo ma to nastąpić, będzie chaos - alarmuje PJN.

Ministerstwo Infrastruktury zakłada uruchomienie elektronicznego systemu poboru opłat 1 lipca 2011 r. Dzień wcześniej, 30 czerwca, zostanie wygaszony system winietowy. Wiceminister infrastruktury Radosław Stępień mówił pod koniec maja w Sejmie, że 1 lipca to termin ustawowy, którego resort infrastruktury nie może zmienić i do którego od dłuższego czasu dąży.

"To będzie bałagan, to będzie kuriozalna sytuacja wobec tych, którzy korzystają z polskich dróg. Apelujemy do pana ministra, aby przedstawił pełną informację na temat przygotowania systemu przed 1 lipca, po to, byśmy wiedzieli, jaki plan zostaje przez rząd wprowadzony, aby uniknąć tego wielkiego bałaganu" - mówiła na środowej konferencji prasowej w Sejmie wiceszefowa klubu PJN Elżbieta Jakubiak.

Jak podkreślała, według projektu rządowego w Polsce powinno być zamontowanych ponad 400 bramek, które umożliwiałyby pobór opłat za przejazdy od kierowców korzystających z płatnych dróg, natomiast dziś gotowych jest około 100 bramek.

"Jeśli rząd wydał ponad 3 miliardy, prawie 4 miliardy złotych na ten system, to on powinien działać. 1 lipca będzie bałagan, brak możliwości poboru opłat, brak kontroli poboru tych opłat" - oceniła posłanka.

Wskazywała, że nie przydzielono dodatkowych etatów na kontrolę transportu drogowego, przez co instytucja ta nie będzie miała możliwości doprowadzenia do sprawnego poboru opłat.

Zwróciła się z pytaniem do ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka, jakie będą straty wynikające z takiego stanu rzeczy. Zaznaczyła, że jej ugrupowanie jest przeciwne poborowi opłat tam, gdzie nie ma gotowych dróg, lub gdy są one elementem życia społeczności lokalnej, jak np. obwodnice miast.

"Jak można było przyjąć system, który nie pozwala wyłączyć obwodnic miast z tego poboru opłat?" - dziwiła się posłanka. Według niej, jest to kolejny nieprzygotowany projekt infrastrukturalny.

Zaznaczyła, że planowane przychody z tytułu poboru opłat za przejazdy od lipca 2011 r. do 2018 roku miały wynieść 14,2 miliarda zł. "Pytam, ile wyniosą po pierwszym lipca 2011 r. do grudnia 2011 r. Jak były planowane, a jakie będą realne przychody" - mówiła.

Według niej, fundusz drogowy, który miał być beneficjentem poboru opłat w systemie elektronicznym, pozbawiony zostanie dochodów. Posłanka przewiduje, że kierowcy, którzy będą chcieli uczciwie zapłacić za korzystanie z drogi, będą poszukiwali miejsc, gdzie będą mogli uiścić opłatę.

E-myto będą płacić kierowcy ciężarówek i autobusów, ale także samochodów osobowych, do których doczepiona jest przyczepa, co powoduje, że masa auta z przyczepą przekracza granicę 3,5 t. Początkowo system e-myta ma objąć ok. 1,5 tys. km dróg.

System e-myta różni się od obowiązującego wcześniej systemu winietowego tym, że uzależnia wysokość opłaty od faktycznie przejechanych kilometrów, wartość tę będzie rejestrowało przymocowane do przedniej szyby samochodu urządzenie Viabox.