Gdyby w przyszłości okazało się, że inwestycje w energetykę atomową w Polsce budzą poważny sprzeciw społeczny, to jestem otwarty na propozycję referendum w sprawie budowy elektrowni atomowej - powiedział we wtorek premier Donald Tusk.

Premier podkreślił we wtorek na konferencji prasowej w Adamowie, że Polacy oczekują "faktycznego bezpieczeństwa energetycznego". "Aby w Polsce wytwarzano maksimum energii, żebyśmy nie musieli jej kupować za duże pieniądze z zewnątrz i przede wszystkim, żebyśmy nie byli uzależnieni od jednego dostawcy" - powiedział Donald Tusk.

"Wszyscy wiemy, jak bardzo dominującą pozycję ciągle w eksporcie energii ma Rosja w tym regionie i nikt nie ukrywa, że chcielibyśmy uzyskać pozycję państwa w dużej mierze niezależnego od jakiegokolwiek, nawet największego dostawcy energii" - zaznaczył szef rządu.

Pytany, czy jeszcze w tym roku powinno być zorganizowane referendum dotyczące budowy elektrowni atomowej, powiedział: "Jeśli okaże się w przyszłości - bo dzisiaj nikt nie ma takiego wrażenia - że inwestycje w energetykę jądrową w Polsce budzą jakieś fundamentalne emocje, jakiś poważny sprzeciw społeczny, czy wątpliwości społeczne, to jestem otwarty także na propozycję referendum. Ale na razie nie ma takich znaków na niebie i ziemi, które pokazywałyby, że to jest konieczne".

"Mamy poczucie wielkiej konkurencji poszczególnych gmin, powiatów i regionów"

"Mamy poczucie wielkiej konkurencji poszczególnych gmin, powiatów i regionów, żeby koniecznie u nich była elektrownia jądrowa. Tak jak 20 lat temu był wyścig o to, żeby tylko nie u mnie, to dzisiaj jest wyścig o to, byleby u mnie, byleby w moim województwie czy w mojej miejscowości" - dodał.

Zdaniem szefa rządu Polacy rozumieją, iż energetyka jądrowa należy do tych najbezpieczniejszych, a nie do najbardziej ryzykownych technologii.

Na razie rządowe plany zakładają wybudowanie przez PGE dwóch siłowni o łącznej mocy 6000 MW. Pierwszy reaktor ma ruszyć do końca 2020 r.