Francuska minister finansów Christine Lagarde jest uważana za niemal pewnego kandydata na szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego po upływie w piątek o północy czasu waszyngtońskiego (godz. 6 rano w sobotę czasu polskiego) terminu zgłaszania kandydatur.

Jedyny znany rywal Lagarde, szef banku centralnego Meksyku Agustin Carstens, może liczyć na mniejsze poparcie niż Francuzka wspierana przez UE.

MFW zastrzegł, że przed poniedziałkiem nie należy spodziewać się żadnych oświadczeń na temat nazwisk kandydatów.

Lagarde zapewne obejmie po swoim rodaku Dominiku Strauss-Kahnie stery nad instytucją mimo coraz głośniejszych apeli gospodarek rozwijających się o zwiększenie ich reprezentacji w MFW. Francuzka będzie pierwszą kobietą na czele instytucji zrzeszającej 187 państw.

Obsadzaniu stanowiska przez Europejczyków sprzeciwiają się przede wszystkim wschodzące gospodarki: Brazylia, Indie, Chiny i RPA. Państwa te nie były jednak w stanie uzgodnić wspólnego silnego kandydata. Komentatorzy oczekują, że Japonia, drugi po USA największy udziałowiec MFW, w przyszłym tygodniu ogłosi poparcie dla Lagarde, podobnie jak Stany Zjednoczone.

W piątek minister finansów Demokratycznej Republiki Konga Matata Mapon ogłosił, że kandydaturę francuskiej minister popiera także Afryka subsaharyjska.

W piątek, przed upływem terminu zgłaszania kandydatur, z wyścigu wycofał się gubernator Banku Narodowego Kazachstanu Grigorij Marczenko. W wywiadzie dla CNN wyjaśnił swoją decyzję, oceniając, że jest przesądzone, iż stanowisko obejmie Christine Lagarde, a ponadto "kraje rozwijające się nie są w stanie zjednoczyć się wokół jednego kandydata".

Nowy dyrektor zarządzający Funduszu ma być znany najpóźniej 30 czerwca. Kandydatów wybiera rada wykonawcza MFW, licząca 24 członków.

Strauss-Kahn podał się do dymisji w maju, gdy został oskarżony przez pokojówkę nowojorskiego hotelu Sofitel o próbę gwałtu.