Główny regulator rynku finansowego w Niemczech zaatakował bankowe stress testy w Unii Europejskiej, twierdząc, że standardy przyjęte przez agencję przeprowadzającą badanie kapitałów w bankach nie mają odpowiedniej “prawomocności” – podaje Bloomberg.

Europejski Urząd Nadzoru Bankowego, EBA stosuje definicję kapitału, która odbiega od światowych norm, co rodzi „konsekwencje, których nie sposób ocenić” – oświadczył Jochen Sanio, przewodniczący Bafinu we wprowadzeniu do dorocznego raportu niemieckiego regulatora. W EBA brak jest “jasno określonych struktur zarządzania, które mogłyby gwarantować legitymizację procesu’ – podkreśla Sanio.

„To stwarza podstawy do obaw o przyszłość” – mówi Sanio – „Byłoby godne ubolewania, gdyby europejski nadzór bankowy został zdyskredytowany na początku swej działalności”.

VOeB, stowarzyszenie niemieckich banków z sektora publicznego, skrytykowało testy w kwietniu, podkreślając, że stawiają one niemieckie banki w niekorzystnej sytuacji oraz przesyłają na rynki fałszywy sygnał. Według założeń testów kredytodawcy nie mogą posiadać pewnych odmian kapitału, nie dającego praw do głosowania, zwanego też „uśpionym (cichym) udziałowcem”. EBA stworzyła swoją definicję kapitału na użytek stress testów „nie mając żadnych określonych ku temu kompetencji, bądź też legitymacji do działania” – stwierdził Sanio.

Według informacji zamieszczonej na początku roku na stronie internetowej EBA fundusze zasadnicze banku (Core Tier 1) powinny wynosić co najmniej 5 proc. kontrolowanych przez niego aktywów.