Grecja zamierza sprzedać lub wydzierżawić nieruchomości i ziemię warte 30 mld euro, by pokryć rosnące koszty obsługi długu. Znalezienie inwestorów może być trudne, ponieważ popyt na podobne obiekty z roku na rok maleje. Tymczasem Moody’s daje Atenom tylko 50 proc. szans na uniknięcie bankructwa w ciągu najbliższych kilku lat.
Jedna z trzech największych agencji ratingowych obniżyła wczoraj wycenę greckiej wiarygodności z B1 do Caa1. „Grecja z coraz większą dozą prawdopodobieństwa nie zdoła ustabilizować poziomu swojego długu w ramach czasowych ustalonych w poprzednio ogłoszonym planie konsolidacji fiskalnej” – czytamy w komunikacie agencji.
Grecja finalizuje negocjacje o nowym – wartym 110 mld euro – kredycie od MFW i UE. Jednym z elementów planu przekonywania partnerów jest przyjęty w maju pakiet prywatyzacyjny wyceniany przez rząd Georgiosa Papandreu na 50 mld euro. Zdaniem Juergena Starka z Europejskiego Banku Centralnego pozyskanie takiej kwoty mogłoby obniżyć poziom długu publicznego w relacji do PKB nawet o 20 pkt proc.
Częścią pakietu jest sprzedaż nieruchomości. Korporacja Nieruchomości Publicznych (KED) przygotowała listę 70 tys. obiektów. Wśród nich są mało ciekawe i trudno zbywalne obiekty, w tym część koszar greckich sił zbrojnych. Ale można znaleźć i prawdziwe rodzynki. Rząd będzie chciał znaleźć chętnych na publiczne udziały w Regency Casino Mont Parnes w parku narodowym na górze Parnita, zaledwie 30 km na północ od Aten. Jest też kilka hoteli, a nawet luksusowy ośrodek wypoczynkowy na wyspie Rodos, połączony z polem golfowym klasy mistrzowskiej.
Grecki rząd zamierza też znaleźć kupca na państwowe udziały w ateńskim lotnisku im. Elefteriosa Wenizelosa oraz portach w Salonikach i podstołecznym Pireusie. Oferta sprzedaży zostanie przygotowana przez grono doradców, których pracę będzie koordynował Narodowy Bank Grecji (ETE). – Mniej więcej wiemy, co posiadamy, ale część obiektów może mieć wady prawne, które trzeba będzie rozwiązać przed transakcją – tłumaczy Aristotelis Karitinos z ETE. Rząd ma nadzieję na 30 mld euro przychodów, MFW ostrożniej szacuje możliwe zyski na sumę dwukrotnie niższą.
Na zainteresowanych czekają też działki, część z nich przylega do morza. Inwestycja w nie może być dobrym pomysłem dla deweloperów, ponieważ po uzbrojeniu działek i budowie willi będzie można z zyskiem odsprzedać koncesję. Władze nie myślą o sprzedaży ziemi, lecz o jej dzierżawie na 30-, 40-letnie okresy, obawiając się sprzeciwu opinii publicznej. Powstaje jednak pytanie, czy na tak wiele ofert sprzedaży i dzierżawy nieruchomości i ziemi znajdą się kontrahenci. Popyt na podobne obiekty w Grecji od lat spada. Od początku kryzysu liczba tego typu transakcji zmalała o 70 proc. Swoistym memento jest los części obiektów olimpijskich, dla których przez lata nie udało się znaleźć dzierżawców. Ateny liczą zresztą bardziej na inwestorów z zagranicy, ponieważ sami Grecy oduczyli się już życia ponad stan. Jak pisze dziennik „To Wima”, mieszkańcy Hellady przestali jadać w restauracjach (obroty spadły o 1/3, przez co 5 tys. restauratorów zbankrutowało), nocować w hotelach (spadek obrotów sięgnął 50 proc.) czy kupować markowe produkty w supermarketach.
Według szacunków w wyniku sfinansowanego przez UE i MFW bailoutu grecki dług publiczny będzie rósł nieprzerwanie do 2013 r., gdy zbliży się do 160 proc. PKB. Przed kryzysem grecki dług publiczny oscylował w granicach 100 proc. Oznacza to, że na jego obsługę Ateny będą przeznaczały coraz więcej środków. Kolejne obniżki ratingów zwiększają tylko zagrożenie, ponieważ podbijają rentowność obligacji. Rentowność 10-letnich papierów dłużnych wzrosła w wyniku decyzji Moody’s o 12 pkt bazowych do 16,28 proc.