Rosną szanse na co najmniej 4-proc. wzrost PKB w całym 2011 roku – uważają ekonomiści po wczorajszej publikacji danych o wzroście polskiej gospodarki w I kwartale.
Po ogłoszeniu danych GUS Invest Bank podniósł swoją prognozę wzrostu w całym roku z 3,8 do 4 proc. PKB. Inni widzą przyszłość jeszcze bardziej różowo. Zdaniem profesora Stanisława Gomułki i Ryszarda Petru całoroczny wzrost może wynieść nawet 4,5 proc. – To wzrost bazujący na popycie wewnętrznym z rozbudowującą się dynamiką inwestycji – mówi Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich.
Optymistyczne prognozy mają oparcie głównie w wysokiej konsumpcji indywidualnej. W I kwartale wzrosła ona o 3,9 proc., czyli o zaledwie 0,1 proc. mniej niż w ostatnim kwartale ubiegłego roku. – Wszyscy spodziewali się, że z powodu wchodzącej do 1 stycznia podwyżki VAT zakupy zostaną dokonane pod koniec 2010 roku, a potem spożycie spadnie. Tymczasem tak się nie stało – wyjaśnia Maja Goettig, gówna ekonomistka BPH. Zdaniem ekonomistów dobra passa w handlu się utrzyma, bo w kolejnych miesiącach powinna się poprawić sytuacja na rynku pracy, a w drugiej połowie roku szybciej zaczną rosnąć płace. – Nie ma mocnych podstaw do wyhamowania konsumpcji. Będzie ona głównym motorem ciągnącym gospodarkę do końca roku – mówi dr Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku.
Drugim czynnikiem nakręcającym wzrost mają być rosnące inwestycje prywatne. Według danych GUS w I kw. wzrost nakładów na środki trwałe wyniósł 6 proc., choć w firmach zatrudniających powyżej 50 pracowników był niższy – 3 proc. Niemniej inwestują one więcej w maszyny i środki transportu, a mniej w budynki. – Ta struktura sygnalizuje, że mamy przed sobą fazę ożywienia. Ten rok to będzie okres stopniowego rozkręcania się inwestycji. Najpierw duże firmy, których sytuacja jest dobra, potem zejście do mniejszych – prognozuje Borowski. Ale wzrost inwestycji, choć spory, raczej nie przekroczy w skali roku 10 proc.
Dobre oceny polskiej gospodarki mogą wróżyć pomyślnie także wzrostowi w kolejnych latach. Zdaniem profesora Stanisława Gomułki Polska ma spore rezerwy. – Jeśli będziemy mieli przyjazny klimat zewnętrzny, nie będzie problemów w Grecji czy Portugalii, to w kolejnych dwóch latach można oczekiwać co najmniej kontynuacji takiego wzrostu albo nawet jeszcze wyższego, przekraczającego 5 proc. – mówi ekonomista BCC.