Obawy inwestorów o kryzys zadłużenia i przyszłość m.in. Grecji utrzymują się w dalszym ciągu. W efekcie złoty traci m.in. do szwajcarskiego franka. W czwartek płacono za niego ponad 3,25 zł.
Frank szwajcarski przekroczył wczoraj poziom 3,20 zł. Dla osób zadłużonych w tej walucie to nie koniec złych wieści. W najbliższych tygodniach frank będzie drożeć, a w perspektywie dwóch lat wątpliwe jest jego znaczące osłabienie.
Szwajcarska waluta wzmocniła się wczoraj w stosunku do naszej o 1,57 proc., osiągając poziom 3,23 zł. – Na wyższym poziomie – 3,26 zł frank był ostatnio w połowie marca. Do szwajcarskiej waluty osłabiały się także euro (straciło wczoraj niemal 1 proc.) i dolar, który stracił 0,5 proc.
Winę za wzmocnienie kursu szwajcarskiej waluty ponosi Grecja. – Inwestorzy znów szukają bezpiecznej przystani. Wczorajsze wzmocnienie franka spowodowane było pogłoskami o możliwości wcześniejszych wyborów w Grecji i Hiszpanii, których przyczyną mają być problemy obecnych rządów z wprowadzaniem reform. W Grecji we wtorek opozycja odrzuciła nowy program oszczędnościowy i teraz ma być w tej sprawie referendum – tłumaczy Marek Rofalski, analityk DM BOŚ. – Uważam, że to nie koniec wzrostu kursu tej waluty i w ciągu najbliższych dwóch tygodni zobaczymy kurs 3,28 – 3,30 zł – dodaje.

Szwajcaria podniesie stopy?

Z dużymi wahaniami możemy mieć do czynienia do 24 czerwca, kiedy odbędzie się szczyt Rady Europy. Państwa UE do tego czasu muszą podjąć decyzję, jaką kwotę przeznaczyć na ratowanie Grecji. Inaczej, jak twierdzą eksperci, wzrasta groźba upadłości tego państwa już w lipcu. Na razie UE nie może pozwolić na restrukturyzację długu Grecji. Jak kilka dni temu wyjaśniała kanclerz Niemiec Angela Merkel, dopiero za dwa lata będzie można powrócić do rozmowy w tej sprawie, bo jest to związane z unijnym prawem.
Jak policzyli analitycy Agencji Reutersa, banki komercyjne w Europie mają w swoich aktywach obligacje greckie o nominalnej wartości 100 mld euro. Z tego połowa jest w bankach greckich, ale 19 mld euro w niemieckich, 15 mld euro we francuskich. Zabezpieczeń banków przed stratami z tego tytułu odmawiają już nawet fundusze hedgingowe.
Oliwy do ognia mogła dolać także agencja Bloomberg. Przeprowadziła ankietę wśród 23 ekonomistów, z których większość uważa, że bank centralny Szwajcarii może podnieść stopy procentowe na wrześniowym posiedzeniu. A pięciu obstawiało, że już na czerwcowym (bank centralny Szwajcarii ma posiedzenia co kwartał). – Biorąc pod uwagę, że inflacja w Szwajcarii wynosi 0,3 proc. i krajowi temu grozi deflacja, gdy kurs franka nadal będzie rósł, to dziwna prognoza. Jednak faktycznie mogła zachęcić część inwestorów do gry na umocnienie tej waluty – uważa Marek Rogalski.

Straty można ograniczyć

W patowej sytuacji są klienci zadłużeni we frankach – to około 700 tys. osób plus ich rodziny, które w sumie są winne bankom ponad 46 mld franków. Przewalutowanie kredytu „na górce” oznacza gwałtowny wzrost zadłużenia. – Jeśli ktoś zadłużał się w walucie podczas szczytu umacniania złotego, czyli w sierpniu/wrześniu 2008 r., i chce teraz przewalutować kredyt, to jego zadłużenie wzrosłoby o ok. 30 proc. – tłumaczy Halina Kochalska, analityk Open Finance.
Eksperci wyliczają też, że mimo wzmocnienia szwajcarskiej waluty raty osób zadłużonych we frankach i tak są niższe niż te, które płacą osoby zadłużone w złotych. A biorąc pod uwagę spodziewaną podwyżkę stóp procentowych w Polsce, ten stosunek szybko się nie zmieni.