Krajowi regulatorzy oraz KE uzgodnili kryteria testów bezpieczeństwa unijnych elektrowni jądrowych - poinformował w środę komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger. Na razie nie będzie jednak testowana wytrzymałość elektrowni na ataki terrorystyczne.

"Testy będą restrykcyjne i będą uwzględniać potencjalne ryzyko dla działających elektrowni oraz tych budowanych. Będzie testowana wytrzymałość elektrowni m.in. na tsunami i powodzie, będziemy też zwracać uwagę na technologie, czyli sprawność systemów chłodzenia i awaryjnego zasilania elektrowni" - powiedział Oettinger podczas konferencji prasowej.

Unijne testy mają też badać wytrzymałość elektrowni na błędy ludzkie, katastrofy lotnicze oraz wypadki transportowe np. wybuch tankowca w pobliżu elektrowni. Testy nie będą jednak uwzględniać ataków terrorystycznych. "Większość regulatorów w stowarzyszeniu ENSREG nie odpowiada za zagrożenie atakami terrorystycznymi i dlatego w tej kwestii w ciągu najbliższych tygodni zaprosimy kraje UE, żeby ustalić, jakie władze są odpowiedzialne za tę kwestię: armia, policja czy inne" - podkreślił Oettinger.

Komisarz Oettinger naciskał wcześniej na uwzględnienie ataków terrorystycznych w testach, czemu sprzeciwiały się niektóre kraje (Francja, Wielka Brytania, Słowacja i Czechy); z kolei Zieloni krytykują Oettingera za to, że proponowane testy są pobieżne, a ich wyniki będą niewiarygodne, bo przeprowadzać je będą operatorzy elektrowni i krajowi regulatorzy.

"Nie ma znaczenia, czy samolot uderzy w elektrownię w wyniku katastrofy, czy ataku terrorystycznego. Będzie badana wytrzymałość konstrukcji na upadek samolotu" - powiedział pragnący zachować anonimowość urzędnik w KE. Dodał, że nie będą na razie testowane inne środki zapobiegające atakom terrorystycznym, np. powodujące, że elektrownie stają się nienamierzalne przez systemy nawigacyjne.

"Jestem usatysfakcjonowany poczynionym postępem. Uważam, że będzie osiągnięte maksimum obiektywności oraz, że testy te będą gruntowne. Jestem krytykowany przez Zielonych, bo testy nie spełniają ich oczekiwań oraz przez państwa UE, które uważają, że mieszam się do ich kompetencji. Mogę z tym żyć, moim celem jest obiektywność i przejrzystość testów (rezultaty testów mają być publikowane)" - zapewniał.

Testy mają rozpocząć się 1 czerwca, do końca roku mają być gotowe raporty krajów UE z przeprowadzonych testów (będą się na nie składać raporty operatorów elektrowni oraz krajowych dozorów jądrowych), później przeprowadzone będzie tzw. peer review, czyli raporty krajowe będzie przeglądać grupa 7 ekspertów z innych krajów UE, a na końcu swoją opinię na podstawie kompletu raportów wyda UE, co nastąpić ma w połowie 2012 r. W przypadku powstających elektrowni, testowane będą licencjonowane technologie w taki sposób, że sprawdzane będzie, czy wytrzymają one większe obciążenie niż określone w licencji.

Komisarz chce też zaprosić do Brukseli w połowie czerwca kraje sąsiadujące z UE takie jak Rosja, Szwajcaria, Armenia i Turcja, by przekonywać do przeprowadzenia testów ich elektrowni jądrowych. "Zaproszone będą wszystkie kraje sąsiadujące z UE" - odpowiedział PAP na pytanie o Białoruś. Na potrzebę włączenie Białorusi do testów bezpieczeństwa wskazywał niedawno w rozmowie z PAP wicepremier Waldemar Pawlak.

W UE nie brakuje głosów sceptycznych wobec testów, ponieważ są one dobrowolne. Prawo UE nie daje KE uprawnień, które pozwalałyby zmusić kraje wspólnoty do przeprowadzenia testów lub zamknięcia elektrowni, gdyby te ich nie zdały. Ponadto z środowych wypowiedzi komisarza i ekspertów wynika, że testy w większości będą się odbywać "na papierze", czyli na zasadzie sprawdzania zgodności raportów i tylko w razie wątpliwości eksperci z innych krajów będą wybierać się na teren elektrowni.

Ogłoszone w środę kryteria to efekt kilkutygodniowej pracy Europejskiej Grupy Organów Regulacyjnych (ENSREG) i gabinetu Oettingera; porozumienie blokowała kwestia uwzględnienia ataków terrorystycznych w analizowanych zagrożeniach. Testy to odpowiedź UE na marcowe awarie w japońskiej elektrowni Fukushima, które były spowodowane tsunami i trzęsieniem ziemi. Na marcowym szczycie UE do ich przeprowadzenia zobowiązali się przywódcy "27".

W sumie w Europie (włączając Ukrainę, Szwajcarię i Rosję) działa 165 reaktorów do produkcji energii. KE chce, by tzw. stress testy elektrowni jądrowych przeprowadzili też sąsiedzi UE.