Założona przed rokiem linia w 2011 roku przewiezie 800 tys. pasażerów. To o 500 tys. więcej, niż obsłuży działający od lat w tym segmencie LOT.
Narodowy przewoźnik traci palmę pierwszeństwa na krajowym rynku czarterowym na rzecz spółki, którą założyli dawni pracownicy LOT-u, ale nie jest tym zmartwiony. – Podstawową działalnością LOT-u są rejsy tzw. rozkładowe. Działalność czarterowa jest tylko uzupełnieniem podstawowej, pozwalającą na bardziej efektywne wykorzystanie floty – odpowiada w imieniu zarządu biuro prasowe spółki.
W tym roku firma przewiduje przewiezienie czarterami około 300 tys. pasażerów, rezerwując na tę działalność trzy samoloty Boeing 737. W zeszłym roku czartery obsługiwało pięć maszyn, co pozwoliło przewieźć 500 tys. osób.
Według ekspertów kłopoty flotowe narodowej linii są głównym powodem utraty pierwszej pozycji na rynku. Jednak jak uważa Zbigniew Sałek, członek Międzynarodowego Stowarzyszenia Menedżerów Lotnisk, deklarowane przez Enter Air 800 tys. pasażerów jest grubo przesadzone. – Na rynku jest coraz więcej konkurentów. Jak Enter przewiezie 600 tys. osób, to będzie dobry wynik – mówi Sałek.
Enter Air podtrzymuje jednak deklaracje. – Dysponujemy flotą ośmiu samolotów typu Boeing 737-400 oraz Boeing 737-800. Jesteśmy obecnie nie tylko największą linią czarterową w Polsce, lecz także drugą w Europie Wschodniej – mówi Grzegorz Polaniecki, szef Enter Air.
Przed nimi jest tylko czeski Travel Service, który na rynku polskim plasuje się za Enterem.
Konkurenci krytykują model biznesowy Enter Air, uważając, że firma jest nierentowna, o czym mają świadczyć niskie stawki wynegocjowane z biurami podróży.
– Enter Air jest ewenementem na rynku lotniczym, gdyż udało nam się zbudować model biznesowy, który jest rentowny pomimo kryzysu. Zawdzięczamy to właściwemu doborowi floty oraz niskim kosztom stałym i ciągłej dbałości o maksymalną efektywność operacyjną – odpowiada Polaniecki. Zasada jest prosta: każdy pracownik i każde działanie musi wypracowywać wartość dodaną. – W ubiegłym sezonie zatrudnialiśmy w biurze jedynie 18 osób, wypracowując zysk – dodaje Polaniecki.
Nie chce jednak podać konkretnych liczb. Wiadomo tylko, że w 2010 roku linia przewiozła ponad 200 tys. pasażerów, co dało jej szóstą pozycję na rynku. Na pokłady samolotów czarterowych wszystkich linii lotniczych wsiadło wtedy 3,2 mln turystów – o 9 proc. więcej niż w 2009 r.
Rokowania co do tego roku są rozbieżne. Nie brak pesymistycznych opinii w związku z wydarzeniami w Egipcie i Tunezji. Tomasz Dziedzic z Instytutu Turystyki nie wyklucza nawet 10-, 12-proc. spadku rynku.