Rada Polityki Pieniężnej podniosła wczoraj stopy o 0,25 pkt proc. Tej decyzji nikt na rynku nie oczekiwał. – I właśnie dlatego natychmiast po ogłoszeniu podwyżki złoty zyskał na wartości. Do euro umocnił się o 0,7 proc. – podkreśla Marek Belka, prezes NBP i szef RPP.
Wczorajsza podwyżka stóp procentowych była trzecią w tym roku. Obecnie stopa referencyjna, od której zależy cena pieniądza na rynku międzybankowym, a w konsekwencji oprocentowanie kredytów, wynosi 4,25 proc. Na tak wysokim poziomie stopy ostatni raz były w styczniu 2009 r.
– Decyzja o majowej podwyżce oznacza, że nastąpiło przyspieszenie zacieśniania polityki monetarnej, ale nie że w tym roku będzie więcej podwyżek, niż oczekuje rynek – tłumaczy Marek Belka.

Bo ceny rosną za szybko

Po tym jak w kwietniu doszło do porozumienia NBP z Ministerstwem Finansów, które ogłosiło, że będzie na rynku wymieniać waluty – nawet 14 mld euro, w celu umocnienia złotego – ekonomiści spodziewali się, że RPP zaczeka z podwyżkami na efekty wymiany.
– Oczekujemy, że do połowy przyszłego roku stopy procentowe w Polsce wzrosną jeszcze o 0,75 pkt proc., podstawowa do 5 proc. – mówi Cezary Chrapek, ekonomista Citi Handlowego. Podobnie uważają inni, którzy szacują, że czekają nas jeszcze dwie lub trzy podwyżki – każda po 0,25 pkt proc. Wszystko będzie zależało od tego, czy uda się wyhamować wzrost cen. – W opinii większości członków rady jednym z najbardziej istotnych czynników przemawiających za koniecznością ostatniej podwyżki było to, że w marcu rosły nie tylko ceny żywności i paliw, które w znacznym stopniu zależą od cen na rynkach światowych, ale także inne wyroby i usługi – tłumaczy Marek Belka. – Rada obawia się, że wysoka inflacja w końcu przełoży się na naciski płacowe – dodaje.
W marcu oprócz cen paliw i żywności, które podskoczyły odpowiednio o 13,9 i 7,3 proc., rosły również ceny nośników energii – o 6,8 proc., jedzenia w restauracjach i noclegów w hotelach – o 4 proc., ochrony zdrowia – o 3,6 proc., a także alkoholu, tytoniu, edukacji oraz usług.

Gorzej dla eksporterów

Decyzja rady może w najbliższych tygodniach mieć istotny wpływ na spadek tempa wzrostu inflacji zasysanej z zewnątrz, którą widzimy w cenach paliw i żywności. Od razu po ogłoszeniu podwyżki złoty umocnił się do euro o 0,7 proc. Wraz z euro osłabły inne waluty.
– W wyniku podwyżek stóp złoty nadal może się umacniać, a to zmniejszy konkurencyjność naszego eksportu – uważa Michał Szymański, partner zarządzający Money Makers. Ponadto podwyżka stóp zwiększy cenę kredytów. – W konsekwencji może to wyhamować wzrost ożywienia inwestycji przedsiębiorstw prywatnych – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.
Ma nadzieję, że to wyhamowanie nie będzie zbyt duże, bo nasze przedsiębiorstwa maja ogromne zasoby środków własnych i nie są zależne od kredytów bankowych.
Gołębiowi wyrosły pazury i jastrzębie w RPP wygrały
Za zostawieniem stóp na niezmienionym poziomie przemawiała wyprzedaż przez Ministerstwo Finansów walut na rynku w celu umocnienia złotego oraz decyzja Europejskiego Banku Centralnego, który nie dość, że w ubiegłym tygodniu nie podniósł stóp procentowych, to jeszcze w komunikatach informował, iż na razie nie zamierza zacieśniać polityki monetarnej. Do tego ekonomiści wypowiedzi części członków rady – w tym samego prof. Marka Belki, interpretowali jako gołębie.
Teraz są zdania, że szef RPP był konsekwentny i zagłosował przeciwko podwyżkom. Został przegłosowany przez grupę jastrzębi powiększoną o gołębia, któremu wyrosły pazury. Najprawdopodobniej za głosowali: Andrzej Bratkowski, prof. Jerzy Hauser, prof. Jan Winiecki, prof. Anna Zielińska-Głębocka, dr Andrzej Rzońca. Zostali najprawdopodobniej wsparci przez prof. Andrzeja Kaźmierczaka, który uznał, że należy doraźnie walczyć z inflacją 4,3 proc.
Przeciwni tej decyzji byli zapewne: Elżbieta Chojna-Duch, prof. Adam Glapiński, prof. Zyta Gilowska i prof. Marek Belka.
Jakie argumenty przeważyły szalę, dowiemy się pod koniec miesiąca, gdy RPP opublikuje minutes z ostatniego posiedzenia.