Rosyjski premier Władimir Putin w 2009 r. miał grozić Bułgarii wstrzymaniem dostaw gazu ziemnego, jeżeli nie będzie postępu w realizacji dużych regionalnych projektów z rosyjskim udziałem - informuje w sobotę dziennik "24 czasa", powołując się na WikiLeaks.

Gazeta powołuje się na ujawnioną przez portal depeszę ambasady USA z października 2009 r. Według tego źródła premier Bojko Borysow poinformował, że otrzymał pogróżki od Władimira Putina w Gdańsku 1 września 2009 roku, w czasie pierwszego spotkania obu premierów. Putin miał tam powiedzieć, że "gdyby nie doszło do postępu w realizacji rosyjskich projektów energetycznych, Bułgaria ryzykuje, że zimą cierpieć będzie z powodu chłodu".

Z tekstu amerykańskiego dokumentu nie wynika, jakim tonem zostały wypowiedziane te słowa. Musiały one jednak zaniepokoić Borysowa, skoro postanowił poinformować o nich amerykańskiego ambasadora - pisze "24 czasa". Z depeszy wynika również, że w rozmowie z ambasadorem USA Borysow zwrócił się o pomoc w sprawie dywersyfikacji źródeł energetycznych.

"Znajdująca się w trudnej sytuacji finansowej nowa bułgarska administracja dąży nie tylko do rezygnacji z projektów o wątpliwej efektywności, lecz i do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego poprzez dywersyfikację dostaw" - stwierdza się w publikowanym przez WikiLeaks dokumencie.

Rząd Borysowa deklarował zamiar rezygnacji z trzech dużych projektów z rosyjskim udziałem

Na początku swojej kadencji w połowie 2009 r. centroprawicowy rząd Bojko Borysowa odciął się od polityki swoich poprzedników i deklarował zamiar rezygnacji z trzech dużych regionalnych projektów z rosyjskim udziałem - gazociągu pod Morzem Czarnym South Stream, ropociągu Burgas-Aleksandrupolis, mającym ominąć Bosfor oraz drugiej elektrowni atomowej w Belene nad Dunajem.

W następnych miesiącach stanowisko władz w Sofii stało się mniej kategoryczne, a w 2010 r. podpisano dokumenty o realizacji gazociągu i siłowni. W ostatnich kilku tygodniach premier Borysow kilkakrotnie deklarował, że nowa elektrownia jądrowa będzie zbudowana. Obecnie toczą się negocjacje o cenie inwestycji i jej opłacalności.

Pod znakiem zapytania jest natomiast budowa ropociągu stanowiącego - według bułgarskich władz - zagrożenie ekologiczne.