Giełda może rosnąć najwyżej do wakacji. Później czeka nas korekta albo kolejny trend boczny. Na spadek będą miały wpływ wybory i nastrój niepewności.
Większość analityków prognozuje, że na koniec tego roku indeks WIG20, grupujący najbardziej płynne polskie spółki, znajdzie się w przedziale 3000 – 3300 punktów. Obecnie jego wartość wynosi ok. 2900 punktów. Jeżeli więc prognozy się sprawdzą, akcje powinny podrożeć o kilka – kilkanaście procent. Analitycy są jednak zgodni, że wzrost ten zostanie zrealizowany jeszcze przed wakacjami. W III i IV kwartale koniunktura zdecydowanie osłabnie. – W najlepszym wypadku wejdziemy w trend boczny. W scenariuszu mniej optymistycznym czeka nas korekta – mówi Zbigniew Obara, analityk Biura Maklerskiego Alior Banku.
Eksperci podają kilka powodów, dla których końcówka roku będzie dla giełdowej koniunktury słaba. Na pierwszym miejscu wymieniane jest zacieśnianie polityki monetarnej w wielu krajach, nie tylko w Polsce. – Stopy procentowe, które przez ostatnie lata były bardzo niskie, zaczynają rosnąć. To w perspektywie kilku miesięcy odbije się negatywnie na inwestycjach oraz na wynikach spółek, co przełoży się na giełdowe wyceny ich akcji – uważa Marek Nienałtowski, analityk DK Notus.
Również na naszym krajowym podwórku nie brakuje przesłanek do tego, by zapał kupujących osłabł. Zbigniew Obara twierdzi, że już po wakacjach pojawią się obawy o kształt budżetu państwa i że rosnąć będą oczekiwania co do zmniejszenia zadłużenia kraju poprzez podwyżki podatków i zmniejszenie inwestycji finansowanych przez rząd. – Te obawy i oczekiwania zaczną się nasilać w IV kwartale i mogą niekorzystnie wpływać na sentyment krajowych inwestorów – mówi analityk BM Alior Banku.
Giełdowa koniunktura będzie dołowana także przez zbliżającą się kampanię wyborczą i niepewność co do wyników głosowania. Pewne jest, że żadna partia nie będzie mogła rządzić samodzielnie, a batalia o koalicję rządową rodzić będzie niepewność co do kształtu przyszłej polityki gospodarczej.
– W krótkim terminie może to oddziaływać negatywnie na nastroje inwestorów – mówi Konrad Widuliński, analityk Xelion Doradcy.
Czynnikiem ograniczającym wzrosty na rynku wtórnym może się też okazać duża wartość nowych ofert pierwotnych. Planuje je nie tylko sektor prywatny, lecz także Skarb Państwa. Mowa tu o ofertach dwóch banków, holdingu nieruchomościowego czy Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Resort skarbu chce też przeprowadzić wartą co najmniej 5 mld zł sprzedaż akcji PKO BP.
Analitycy oczekują, że pozytywnie na giełdowy popyt będzie wpływać napływ środków do funduszy akcyjnych, które gros nowego kapitału będą inwestować na GPW. Na razie jednak tego zjawiska nie widać. W I kwartale tego roku saldo nabyć i umorzeń w funduszach akcyjnych zamknęło się na niewielkim plusie, wynoszącym 150 mln zł. Dla porównania saldo w funduszach pieniężnych w tym samym okresie wyniosło 1,5 mld zł.
Eksperci są zdania, że mimo wszystko wśród giełdowych spółek można znaleźć rodzynki, które zachowają się lepiej niż cały rynek. Chodzi przede wszystkim o ostro przecenionych na początku roku deweloperów. – Sytuacja branży wcale nie jest taka zła. Popyt na mieszkania rośnie. Przecena była więc nieuzasadniona – uważa Marek Nienałtowski. Lepiej niż ogół powinny zachowywać się też akcje spółek surowcowych oraz banków.