Audytorzy firmy doradczej McKinsey prześwietlili największą spółkę PKP – PKP Polskie Linie Kolejowe, która zarządza siecią 19 tys. km linii kolejowych.
Sięgające 4,5 mld zł koszty działalności firmy można zredukować nawet o kilkaset milionów złotych rocznie – to jeden z głównych wniosków raportu, dowiedział się „DGP”. Ministerstwo Infrastruktury, które nadzoruje PKP, jest bardziej ostrożne w szacunkach.
– Będziemy analizować raport McKinseya. Realny poziom oszczędności oceniam jednak na 100–200 mln zł rocznie – mówi nam Andrzej Massel, wiceminister infrastruktury ds. kolei. Ministerstwo chce wprowadzić oszczędności dzięki m.in. centralizacji zakupów i likwidacji części z 23 zakładów.
Kwestia kosztów działalności kolejowego zarządcy będzie w najbliższych tygodniach gorącym tematem w rządzie. Ministerstwo Infrastruktury szykuje bowiem dla PKP PLK wieloletnią umowę na utrzymanie infrastruktury. Zgodnie z planami, spółka w latach 2012–2015 ma otrzymać z budżetu państwa 5,4 mld zł. To duża zmiana, bo w 2010 r. mogła liczyć na 850 mln zł. Środki na takim poziomie nie wystarczają jednak do należytego utrzymania linii kolejowych, dlatego średnia prędkość polskich pociągów ciągle spada: dla towarowych wynosi dziś 20 km/godz., pasażerskie jeżdżą niewiele ponad dwa razy szybciej.
Do podpisywania umów wieloletnich z zarządcami infrastruktury nawołuje Komisja Europejska. Kontrakty dają bowiem szansę na obniżanie kosztów dostępu do infrastruktury, a te w Polsce należą do najwyższych w Unii. Spadek stawek ma poprawić konkurencję na rynku kolejowym. Obniżek domagają się najwięksi gracze na kolejowym rynku, jak choćby DB Schenker Rail Polska, PCC, Arriva.
– Chciałbym, aby umowa z PKP PLK została podpisana w tym roku. Na początek dobra byłaby umowa trzyletnia – zapowiada Andrzej Massel.
Zdaniem Adriana Furgalskiego, analityka branży, zapowiedzi resortu infrastruktury oznaczają, że zamiast restrukturyzacji spółkę czeka jedynie kosmetyka. – Już wyliczenia z 2005 r. pokazywały, że koszty w PKP PLK można ograniczyć nawet o 900 mln zł rocznie, a ja nie przypominam sobie, żeby od tamtego czasu spółkę odchudzono – mówi.
Z tego powodu szlaban na zwiększenie środków w ramach umowy postawiło na razie Ministerstwo Finansów, które obawia się, że spółka ma rozdmuchane koszty, a zapowiedzi MI są zbyt ostrożne. Według Adriana Furgalskiego tylko na likwidacji części oddziałów spółka może zaoszczędzić nawet 100 mln zł.
Potencjalnie największe rezerwy znajdują się jednak w kadrach. Z rozmów „DGP” z wysokimi pracownikami PKP PLK wynika, że stanowisk do natychmiastowej likwidacji bez wpływu na bieżącą działalność zarządcy torów jest co najmniej 3,5 tys. To niemal 9 proc. obecnej liczby etatów. Czy będą cięcia? Andrzej Massel woli o tym nie mówić.
Kolejne oszczędności mogłoby przynieść ograniczenie linii utrzymywanych przez spółkę PKP. Minimum 40 mln zł zostałoby w kasie firmy, gdyby zdjęto z niej obowiązek łożenia na tory o znaczeniu obronnym. Ministerstwo Obrony Narodowej nie jest jednak skłonne do ponoszenia takiego wydatku i w starciu kolejarze – generałowie jak na razie górą są wojskowi.