Nawet wzrost ceny franka z 2 do ponad 3 zł nie spowodował, że pożyczanie w szwajcarskiej walucie przestało się opłacać. Raty są zdecydowanie niższe niż kredytów złotowych wziętych w tym samym okresie.
Osoby, które mają kredyt na mieszkanie w walucie, powinny być bardzo zadowolone. Wspólnie z Expanderem sprawdziliśmy, ile wynosiły raty kredytów mieszkaniowych wziętych w różnych okresach od 2007 roku. Przyjęliśmy, że kredyt był w wysokości 300 tys. zł, na 30 lat, przy średniej marży, jaka w danym okresie obowiązywała, i kursie waluty na początku kolejnych okresów. Okazuje się, że pożyczki w walucie są dużo tańsze niż w złotych. Jedynie osoby, które zadłużyły się w połowie 2008 roku, gdy kurs franka spadł poniżej 2 zł, płacą obecnie ratę o kilkanaście zł wyższą niż ci, którzy w tym samym okresie zdecydowali się na kredyt w rodzimym pieniądzu.
Jednak biorąc pod uwagę łączną wartość zapłaconych rat, to i taki kredyt okazał się do tej pory o ponad 4 tys. zł tańszy niż złotowy. Obsługa pożyczki frankowej zaciągniętej na początku 2007 roku kosztowała do tej pory o prawie 20 tys. zł mniej niż złotowej.
– Kredyty walutowe są tańsze, ale problem mogą mieć ci, którzy chcieliby je teraz szybko spłacić – mówi Jarosław Sadowski z Expandera.
Wynika to ze wzrostu ceny franka z 2 do ponad 3 zł. Wysokość zadłużenia mierzona w polskiej walucie jest teraz dużo wyższa, niż gdy kredyt był brany, i dlatego wcześniejsza spłata przy obecnych kursach całkowicie się nie opłaca. Ale pozostanie z takim kredytem pozwoli i tak sporo zaoszczędzić.
Kiedy kredyty walutowe przestaną się opłacać? – Dopiero jeśli kurs franka wzrośnie do 3,5 zł, a euro przekroczy 4,9 zł, raty udzielanych teraz pożyczek w walucie zrównają się z kosztami obsługi pożyczek złotowych – mówi Jarosław Sadowski.
To mało prawdopodobne, bo z powodu wysokiej inflacji można się spodziewać kolejnej podwyżki stóp procentowych w Polsce. Powinno to spowodować dalszy wzrost wartości złotego, a tym samym spadek ceny franka i euro. Jednocześnie sama zapowiedź podwyżki stóp powoduje wzrost wskaźnika rynku międzybankowego (WIBOR), od którego zależy oprocentowanie pożyczek złotowych. Tymczasem jeśli dojdzie do podwyżek stóp w Szwajcarii i strefie euro, to ich skala będzie dużo mniejsza niż w Polsce, gdzie mówi się o wzroście nawet o 0,5 pkt proc. To jeszcze bardziej zwiększy atrakcyjność kredytów w euro lub frankach.
Problem polega jednak na tym, że w tej chwili kredyty walutowe są udzielane bardzo niechętnie. W euro można pożyczyć w 17 bankach, we frankach już tylko w 7. Nawet te banki, które to robią, tworzą dodatkowe zapory, bo np. w Deutsche Banku, by dostać kredyt we frankach, trzeba zarabiać miesięcznie co najmniej 12 tys. zł. Nic dziwnego, że wśród nowych kredytów mieszkaniowych te we frankach stanowią tylko 6 proc. Więcej jest nowych pożyczek w euro, bo ponad 17 proc. całej puli.
Zdecydowanie dominują teraz kredyty w złotych. Jednak w całym portfelu kredytów hipotecznych pożyczek w walucie jest najwięcej. Ich łączna wartość to prawie 167 mld zł. Jest to ponad 62 proc. wszystkich kredytów hipotecznych udzielonych w Polsce.