Wraz z końcem ubiegłego roku informowano o czekających nas w 2011 roku podwyżkach cen energii . Spodziewano się nawet kilkudziesięcio procentowego wzrostu kosztów. O ile realnie wzrosły nasze rachunki?

Należy pamiętać o tym, że w skład ponoszonych przez nas opłat wchodzi kilka różnych składników. Koszt samej energii jest oczywiście najbardziej znaczącym, ponieważ to właśnie koszt produkcji energii najbardziej obciąża nasze domowe budżety. Dla przeciętnego gospodarstwa domowego to ok. 60 proc. wysokości rachunku. Wzrost ceny energii o 10 proc. przy zachowaniu wysokości pozostałych opłat oznaczałby ok. 6-proc. wzrost wysokości naszego rachunku.
W październiku 2010 wszyscy sprzedawcy prądu złożyli w Urzędzie Regulacji Energetyki wnioski dotyczące podwyżek cen dla gospodarstw domowych. Wnioskowano o podwyżki rzędu od ok. 13 proc. do ok. 22 proc., co mogłoby oznaczać dla części odbiorców wzrost kosztów energii przekraczający 10 proc. Ile naprawdę płacimy dziś za prąd?

Koszty energii dla domu 2010 vs. 2011

Portal TotalMoney.pl przeprowadził analizę kosztów energii dla gospodarstw domowych ze średnim rocznym zużyciem 3000 kWh w wybranych lokalizacjach. Za podstawę porównania posłużyły cenniki dla taryfy G11 (jednostrefowej) obowiązujące w grudniu 2010 oraz w marcu 2011, czyli po noworocznych podwyżkach. Wyniki przedstawia tabela.

Tania energia dla firm. Obniż rachunki za prąd. Sprawdź nas

Już na pierwszy rzut oka widać, że czarne scenariusze się nie sprawdziły. Największa podwyżka dotknęła mieszkańców Poznania. W domowym budżecie w skali roku ubędzie 84,12 zł, co oznacza 5-proc. wzrost cen. Podobne podwyżki rzędu 70-80 zł dotkną mieszkańców Gdańska, Krakowa oraz Łodzi.
Powody do zadowolenia mają natomiast warszawiacy i mieszkańcy Katowic, których podwyżki dotkną w najmniejszym stopniu. Konieczność dopłaty odpowiednio 8,04 zł i 7,92 zł w skali roku częstokroć nie zostanie nawet zauważona. Warto jednocześnie zwrócić uwagę na fakt, że to właśnie w Warszawie i Katowicach otrzymamy obecnie najniższy rachunek.

Nie są to więc kwoty, o jakich można było usłyszeć kilka miesięcy temu. Mimo to, dla wielu osób, zwłaszcza tych o najniższych dochodach, skala podwyżek będzie dotkliwa.

Oprócz chudszego portfela, nowe ceny oznaczają także pogłębienie różnic w wysokości opłat dla poszczególnych regionów. Różnica między najtańszą i najdroższą lokalizacją wynosi obecnie 216,48 zł. W grudniu 2010 rozpiętość cen wynosiła 172,81 zł, co oznacza wzrost o prawie 44 zł od 2011 roku. Rosnąca różnica w opłatach będzie z pewnością dla wielu klientów dodatkową zachętą do zmiany dostawcy energii.

Zmień dostawcę energii! Możesz zaoszczędzić nawet do 30%! Sprawdź teraz

Co nas jeszcze czeka…

Wszyscy mamy nadzieję, że to pierwsza i ostatnia podwyżka cen prądu w tym roku, zwłaszcza że drożeją również inne nośniki energii. Wystarczy wspomnieć ceny paliw – wiele wskazuje na to, że do benzyny w cenie powyżej 5 zł za litr będziemy się musieli przyzwyczaić. Cena gazu co prawda nieznacznie spadła, ale w praktyce dla przeciętnego gospodarstwa domowego będzie to oznaczać oszczędności rzędu 3-4 zł w skali roku, co jest niewielkim pocieszeniem dla osób, których rachunek za prąd wzrósł jednocześnie o 70-80 zł. Jaka przyszłość czeka odbiorców energii elektrycznej w tym roku?

Według pełniącego obowiązki prezesa URE Marka Woszczyka nie ma powodów do obaw. „Jeśli chodzi o ceny energii elektrycznej, czy też stawki opłat za dystrybucję - generalnie to, co ma wpływ za nasz rachunek za energię elektryczną - nie spodziewałbym się w tym roku żadnych ruchów cenowych” – powiedział. Nie musi to jednak oznaczać, że możemy spać zupełnie spokojnie. Furtka do zmian taryf nadal pozostaje otwarta, jeśli „na rynku, w ekonomii wydarzy się coś, co by uzasadniało ruch w górę, bądź w dół.” Nam, odbiorcom energii, pozostaje mieć nadzieję, że będzie to raczej „ruch w dół.”

Jakub Wołosowski