Będzie wojna w rządzie Tuska. Przed wyborami parlamentarnymi szefowie resortów domagają się dodatkowych pieniędzy dla swoich branż. Chcą zyskać sympatię elektoratu, dewastując przy okazji budżet
Budżet na 2012 rok będzie najtrudniejszym za rządów Donalda Tuska. Niestabilna sytuacja na rynkach i procedura nadmiernego deficytu nałożona przez Brukselę wymuszają oszczędności. Ale budżet jest zagrożony roszczeniami grup zawodowych wspieranych przez ministerstwa. Rząd chce też uchwalić budżet w ekspresowym tempie. Starcie będzie gwałtowne.
Do batalii staną pracownicy budżetówki wspierani przez MON i MSWiA. Pensje urzędników, policjantów, żołnierzy i strażaków nie rosły od 2009 roku. A w założeniach budżetowych na 2012 rok podwyżek nie przewidziano. Szef MON Bogdan Klich i szef MSWiA Jerzy Miller już oprotestowali dalsze zamrożenie płac. Klich już zgłosił się do premiera z prośbą o podwyżki dla żołnierzy. Podobne nastroje panują w MSWiA. – Minister Miller powiedział nam, że nie wyobraża sobie, aby płace nie były waloryzowane – mówi „DGP” Andrzej Duda, szef policyjnych związków.
Kolejna grupa to nauczyciele. – Szef rządu zapowiedział, że dostaniemy w tej kadencji 50-proc. podwyżki – mówi Sławomir Broniarz, przewodniczący ZNP. Wylicza, że do tej pory dostali 30 proc. i aby obietnica została dotrzymana w ciągu dwóch lat pensje, muszą wzrosnąć o 10 proc. Resort finansów kwestionuje podwyżki – z powodu wysokich kosztów i obaw, że inni pracownicy budżetówki też ich zażądają.
Budżet mogą też podminować plany minister pracy Jolanty Fedak: domaga się ona wzrostu wydatków na zasiłki rodzinne. Jak ustalił „DGP”, jeszcze w kwietniu wystąpi z projektem waloryzacji progów dochodowych uprawniających do świadczeń rodzinnych. A wyższe progi to wyższe wydatki z budżetu.
Zapowiada się też niezwykły sojusz Michała Boniego i Jolanty Fedak, których dzielił dotąd spór o OFE. Chcą oni zwiększyć wydatki Funduszu Pracy na aktywizację bezrobotnych ścięte w tym roku z 7 mld zł do 3 mld zł. A to, jak mówił wczoraj Michał Boni, spowoduje wzrost długotrwałego bezrobocia.
Minister zdrowia Ewa Kopacz domaga się z kolei ulgi podatkowej na zakup prywatnych polis zdrowotnych. Nie jest to ogromny wydatek, ale zgoda na ulgę może zachęcić inne resorty do domagania się podobnych żądań.
I choć są one często słuszne, gdyby rząd zrealizował wszystkie roszczenia, musiałby znaleźć 5 mld zł ponad plan. Resort finansów liczy, że sojusznikiem w rozgrywce będą premier i nowe przepisy ustawy o finansach publicznych, m.in. reguła wydatkowa. Premier raz już jednak ustąpił: zyskamy ulgę w PIT za dodatkowe oszczędzanie na starość. Taka była cena cięcia składki do OFE. Wszystko więc może się zdarzyć. Premier będzie musiał ostro ograniczyć apetyty ministrów, inaczej kłopoty czekają finanse publiczne.