Niewielu klientów korzysta z możliwości zamiany jednego kredytu na inny, choć często warto, nawet gdy trzeba zapłacić prowizję od wcześniejszej spłaty.
Spłacając złotowy kredyt hipoteczny wzięty w końcu 2008 lub w 2009 roku nową pożyczką z dużo niższym oprocentowaniem, można sporo zaoszczędzić.
– W niektórych bankach marże kredytów przekraczały wówczas 3 proc., a czasem 4 proc. Dzisiaj są w granicach 1 – 1,5 proc. i dlatego ich refinansowanie może być bardzo opłacalne – mówi Aleksandra Łukasiewicz z Home Brokera.
Kredyty wcześniejsze, z okresu boomu kredytowego, miały marże takie jak obecnie albo niższe, więc ich refinansowanie nie ma sensu.
Przed decyzją o zamianie kredytów warto jednak dobrze policzyć. Większość banków ma ustaloną opłatę za wcześniejszą spłatę. Najczęściej obowiązuje ona w pierwszych trzech latach kredytowania i wynosi 2 proc. kwoty pozostałej do spłaty.
– Nawet po zapłaceniu tej prowizji i wszystkich innych opłat związanych z refinansowaniem koszt całej operacji zwróci się po 3 latach, a później będą już same zyski – mówi Aleksandra Łukasiewicz.
Oszczędności w przypadku kredytu w wysokości 300 tys. zł to ok. 300 zł miesięcznie. Najpierw trzeba jednak ponieść koszty. Prowizja od wcześniejszej spłaty to 5850 zł (2 proc. kwoty pozostałej do oddania). Zwróci się po 20 miesiącach. Jeśli więc do końca okresu, w którym trzeba zapłacić za wcześniejszą spłatę, pozostało mniej czasu, to z refinansowaniem lepiej się wstrzymać.
Pozostałe koszty refinansowania też są wysokie. Prowizja od udzielenia nowego kredytu to zwykle 1 proc. pożyczki (2925 zł). Obowiązkowe jest też ubezpieczenie pomostowe, które w przyjętym przykładzie płatne jest przez 3 miesiące (730 zł), ubezpieczenie niskiego wkładu (1830 zł) oraz 300 zł na wykreślenie hipoteki i nowy wpis w księdze. Łącznie koszty wynoszą więc ok. 11,5 tys. zł.
Prawdopodobnie z tego powodu zainteresowanie klientów refinansowaniem nie jest duże.
– Być może widzą ciągły spadek marż i czekają na jeszcze lepsze oferty. Mogą ich też zniechęcać formalności i koszty – mówi Tomasz Gryn, dyrektor obszaru kredytów hipotecznych w Polbanku EFG.
Sytuacja może się zmienić za rok. – Będziemy mieli falę refinansowania kredytów, gdy większość klientów z wysoką marżą nie będzie już musiała płacić prowizji za wcześniejszą spłatę – mówi Michał Chruściel, kierownik zespołu rozwoju biznesu hipotecznego w BNP Paribas Fortis.