W piątek w Budapeszcie ministrowie finansów i szefowie banków centralnych wszystkich państw Unii będą ustalali szczegóły stress testów dla sektora bankowego.
Europejski Urząd Nadzoru Bankowego i Europejski Bank Centralny zapowiedziały, że dokładniej niż w ubiegłym roku przyjrzą się kondycji banków i grup finansowych.
Ocena banków, jak wynika ze wstępnych ustaleń, będzie oparta na badaniu ich wypłacalności. Bazą odniesienia mają być fundusze podstawowe, czyli najwyższej jakości kapitał. Eksperci ocenią, na ile są one w stanie pokryć koszty ryzyka, które poniósłby bank w razie zawirowań na rynkach. Podobne kryteria przyjęte były podczas zeszłorocznego badania.
– Stress testy, oparte na pomiarze wypłacalności, oceniają tylko wycinek działalności banków. Nie analizują całościowo ryzyka – mówi Małgorzata Zaleska z zarządu NBP. Eksperci chcą bowiem, by do zakresu badań odporności sektora finansowego włączyć kwestie związane z płynnością. Na razie jednak taki sprawdzian nie jest możliwy, ponieważ w Unii nie ma jednolitych zasad, które określałyby sposób przekazywania przez banki odpowiednich danych.
Jednym polskim bankiem, który zostanie poddany testom, będzie PKO BP. Zdaniem ekspertów nie powinien on mieć problemu z uzyskaniem dobrej oceny. Pozostałe banki są częścią międzynarodowych grup finansowych i ich kondycja będzie badana na poziomie spółek matek.
– Wyniki testów nie powinny zaskoczyć nadzorców krajowych, których zadaniem jest ciągła ocena banków – mówi Zaleska.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że testom poddane zostanie 88 banków. W ubiegłym roku na 91 przebadanych siedem nie przeszło próby. Wśród nich pięć z Hiszpanii i po jednym z Grecji i z Niemiec. Po przeanalizowaniu ich wyników ekonomiści stwierdzili, że testy były zbyt liberalne. Zamiast sprawdzić kondycję banków, podreperowały jedynie ich wizerunek.
– Stress testy, które zostaną przeprowadzone w 2011 r., powinny być bardziej wiarygodne – mówi Zaleska.