PLL LOT I PORTY LOTNICZE zakopały wojenny topór. Teraz wspólnie rozpoczynają budowę w Warszawie portu przesiadkowego dla osób podróżujących między Zachodem i Wschodem. Chcą lepiej i szybciej obsługiwać pasażerów tranzytowych
Dziś Marcin Piróg, prezes PLL LOT, i Michał Marzec, dyrektor naczelny Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze (PPL), ujawnią założenia listu intencyjnego w sprawie budowy portu przesiadkowego. Przed podpisaniem dokumentu przedstawiciele obydwu firm nie chcą mówić o szczegółach. Jednak wiadomo, że w ramach współpracy narodowa linia może liczyć na wsparcie portu przy finansowaniu kampanii reklamowych i zniżki w opłatach lotniskowych. Ale tylko przy uruchamianiu nowych tras. W innym przypadku port naruszyłby prawo unijne.
Umowa między firmami będzie obejmować też usprawnienie działalności służb lotniskowych, by lepiej i szybciej obsłużyć pasażerów tranzytowych, których firma zabierze np. z portu zachodnioeuropejskiego, a następnie przesadzi w Warszawie na swój rejs dalej na Wschód.
Od 2012 r. LOT planuje uruchomienie nowych połączeń do Baku, Bangkoku, Singapuru, Delhi, Pekinu, Szanghaju i Tokio. W planach są też trasy do Soczi, Stuttgartu, Goeteborga, Oslo, Ostrawy, Dubaju i Kuwejtu.
Umowa ma przynieść także korzyści PPL. Przedsiębiorstwo oczekuje systematycznego wzrostu liczby pasażerów na lotnisku.
Zbigniew Sałek, członek Międzynarodowego Stowarzyszenia Menedżerów Lotnisk, zwraca uwagę na przełom w relacjach obu firm. Mimo że obydwie są państwowe, przez lata toczyły ze sobą spory. Do eskalacji konfliktu doszło ponad rok temu. W październiku 2009 r. PPL upomniały się o ponad 100 mln zł, jakie za obsługę samolotów winien był im LOT. Firma, zamiast oddać pieniądze, szybko wyprowadziła jednak kontratak i wystawiła PPL-owi rachunek strat w związku z opieszałością służb lotniskowych w obsłudze jej samolotów. Chodziło m.in. o częste opóźnienia startu samolotów, a nawet zablokowanie w przeszłości jej taniej marce Centralwings nieistniejącego już obecnie terminalu Etiuda. Wyliczenia strat sporządzone przez LOT były trzy razy wyższe od rachunku wystawionego przez PPL. Ówczesny zarząd LOT-u straszył nawet PPL sądem.
W lutym 2010 r. linia ustąpiła i zobowiązała się do spłaty zobowiązań w ciągu dwóch lat. Dodatkowo zagwarantowała też terminowe regulowanie nie tylko długu, lecz również bieżących rachunków. Od tamtej pory stosunki pomiędzy firmami uległy ociepleniu. Doszło nawet do tego, że Michał Marzec, dyrektor PPL, uczestniczył w radzie nadzorczej LOT-u, na której prezes LOT-u prezentował nową strategię spółki.
Po tym spotkaniu po raz pierwszy wypłynął temat współpracy przy budowie portu przesiadkowego. Porozumienie przyspieszyła perspektywa przejścia PPL-u pod nadzór Ministerstwa Skarbu Państwa. W najbliższych tygodniach posłowie mają przegłosować ustawę, dzięki której nadzór nad PPL-em, PKP i Pocztą Polską od Ministerstwa Infrastruktury przejmie resort skarbu.