Budowa w Polsce nowych bloków energetycznych może nas do 2025 roku kosztować prawie 220 mld zł, co stanowi równowartość dwóch-trzecich rocznych wydatków budżetu państwa. Najwięcej, bo przeszło 40 proc., wydamy na elektrownie atomowe – wynika z raportu firmy PMR.

Według raportu „Budownictwo energetyczne w Polsce 2011 – Prognozy rozwoju i planowane inwestycje”, łączne planowane inwestycje w nowe bloki energetyczne w perspektywie do 2025 r. obejmują projekty o mocy blisko 30 tys. MW, a ich szacowana wartość to ok. 220 mld zł. Jednak nie wszystkie zapowiadane przedsięwzięcia zostaną zrealizowane, co wynika z powszechnej praktyki przygotowywania przez inwestorów większej liczby projektów i ostatecznego skierowywania do realizacji jedynie tych najbardziej opłacalnych w danych warunkach ekonomicznych.

Pójdziemy w atom

Dominującą grupą wśród planowanych inwestycji pozostaje energia atomowa odpowiadająca za ponad 40 proc. wartości wszystkich projektów. Bloki na węgiel kamienny reprezentują jedną trzecią planowanych inwestycji i stopniowo tracą udział na korzyść bloków gazowych, które stanowią obecnie ok. 12 proc. wartości projektów. Jest to bezpośredni rezultat niepewnych rozwiązań w sferze uprawnień do emisji dwutlenku węgla, a także poprawy sytuacji, jeśli chodzi o prognozy długoterminowych dostaw gazu.

Ostatnie 12 miesięcy w polskiej branży elektroenergetycznej przyniosło wiele ważnych zdarzeń, spośród których najważniejsze to: konsekwentne przygotowania do budowy wielu nowych bloków energetycznych (m.in. Opole, Turów, Stalowa Wola, Jaworzno, Kozienice, Pelplin i Rybnik), dalszy rozwój sektora energii odnawialnej (zwłaszcza, jeśli chodzi o wiatr i biomasę), wstrzymanie ważnych inwestycji koncernów CEZ (Skawina), RWE (Wola) i Vattenfall, a także przedłużająca się zmiana struktury właścicielskiej grup energetycznych, która może spowodować wstrzymanie części planowanych inwestycji do czasu ustabilizowania się akcjonariatu.

Mniej farm wiatrowych

W opinii autorów raportu, w segmencie energii odnawialnej znacznemu urealnieniu uległy perspektywy rozwoju energetyki wiatrowej. Zainteresowanie inwestorów miało w tym przypadku także podłoże spekulacyjne, które jednak zostało już ograniczone. W związku z nowelizacją w 2010 r. ustawy Prawo energetyczne spółki Enea Operator oraz Energa Operator anulowały większość wniosków o wydanie warunków przyłączenia farm wiatrowych. Z kolei ograniczenie dotacji do zielonej energii sprawi, że inwestorzy elektrowni wiatrowych stracą część dopłat i zielone certyfikaty. W konsekwencji zmian prawnych, już pod koniec 2010 r. z rynku zaczęły spływać informacje o wstrzymywaniu przez inwestorów nowych projektów wiatrowych. Dodatkowo, według PSE Operator, Polska jest w stanie przyjąć do systemu energetycznego maksymalnie 6 tys. MW w 2020 r., co jest ilością znacznie poniżej oczekiwań branży wiatrowej.

Z kolei rosnącą popularnością cieszy się wykorzystywanie biomasy w procesach spalania bądź współspalania wraz z węglem w celu produkcji zielonej energii elektrycznej i cieplnej. Biomasa zagościła na dobre w planach inwestycyjnych zarówno dużych grup energetycznych (m.in. Tauron, GDF SUEZ czy Dalkia Polska), jak i lokalnych elektrociepłowni. Biomasa staje się więc, obok wiatru, jednym z najważniejszych sposobów osiągnięcia przez Polskę unijnych celów w zakresie energetyki odnawialnej.