Ministrowie ds. rolnictwa nie porozumieli się ws. politycznej deklaracji o przyszłości polityki rolnej po 2013 r., co źle wróży negocjacjom budżetowym. Polska była za, bo po raz pierwszy dokument UE mówi o odchodzeniu stopniowym od historycznych referencji w dopłatach.

"Niestety nie uzyskano kompromisu" - powiedział PAP minister rolnictwa Marek Sawicki. I tłumaczył, że główną osią niezgody są oczywiście pieniądze. "Wszyscy mówią o reformie, uproszczeniu, unowocześnieniu, a każde z państw patrzy na słupki i patrzy ile zyska, ile straci i jest to podstawowa przeszkoda w reformowaniu Wspólnej Polityki Rolnej" - powiedział.

Z powodu sprzeciwu siedmiu państw (Wielka Brytania, Szwecja, Malta, Dania, Litwa, Łotwa i Estonia) po kilku godzinach negocjacji dokument został przyjęty jako deklaracja węgierskiej prezydencji w Radzie UE, a nie jako deklaracja UE.

Polska była za przyjęciem deklaracji. Jak tłumaczył Sawicki, udało się w nim bowiem zawrzeć zapis o stopniowym odchodzeniu od historycznych referencji przy ustalaniu wielkości dopłat bezpośrednich. To właśnie historyczne, oparte na innych latach produkcyjnych dane powodują, że wielkość dopłat od hektara obecnie różni się między krajami UE, na niekorzyść przede wszystkim nowych państw członkowskich. Różnice są ogromne (najwięcej - 500 euro na hektar otrzymują rolnicy w Grecji i na Malcie; w Polsce - średnio 200 euro, nieco więcej niż w Hiszpanii i Portugalii, we Francji ok. 250, w Niemczech ponad 300).

"Po raz pierwszy zapisano konieczność stopniowego odchodzenia od historycznych tytułów do płatności. Nie jest to zapis, który Polskę zadowala, bo wyraz +stopniowe+ to nie jest polski pomysł, ale sam fakt zapisu o odchodzeniu od historycznych tytułów do płatności traktujemy jako wyraz dobrej woli i kolejny mały kroczek na rzecz zmiany WPR" - powiedział Sawicki. Zastrzegł jednak, że w toku dalszych negocjacji, już nad tekstami legislacyjnymi dotyczącymi kolejnego wieloletniego budżetu UE po 2013 roku "nie będzie zgody Polski na kolejne okresy przejściowe".

O odejściu od historycznych referencji i wyrównaniu dopłat bezpośrednich od hektara we wszystkich 27 krajach UE jak dotąd nie chciały słyszeć Niemcy. Podnosiły argument, że w nowych krajach są niższe koszty pracy, więc dopłaty nie mogą być jednakowe.

Francuski minister rolnictwa Bruno Le Maire pochwalił na swojej konferencji prasowej "ducha kompromisu Polski i Niemiec", wykazanego na czwartkowym posiedzeniu ministrów rolnictwa. "Niemcy po raz pierwszy zgodziły się, by mówić o referencjach historycznych, a Polska po raz pierwszy zgodziła się, by nie było słowa +flat rate+ (jednolita stawka płatności w całej UE - PAP)" - powiedział.

Polski dyplomata zapewnił, że podczas dyskusji nie było mowy o jednolitej stawce, a Polsce najbardziej zależało na zapisie o odchodzeniu od historycznych referencji i to się udało osiągnąć.

Ostatecznie jednak z innych powodów aż siedem krajów było przeciw. Jak powiedziały PAP źródła unijne, Wielka Brytania i Szwecja absolutnie nie chciały zgodzić się na stwierdzenie, że WPR ma pozostać "silna". Natomiast kraje bałtyckie - jak ujawnił Sawicki - "nie zgodziły się na zapis, że przyszły system ma być +bardziej sprawiedliwy+,"; domagały się zapisu po prostu "sprawiedliwy".

Przyjęta w czwartek deklaracja węgierskiej prezydencji odnosi się do opublikowanego w listopadzie ub.r. przez KE komunikatu ws. reformy WPR po 2013 roku. Ma wymiar polityczny. Nie zawiera propozycji liczbowych (te pojawią się dopiero po publikacji w czerwcu propozycji nowego wieloletniego budżetu UE po 2013 r.), ale główne kierunku reformy Wspólnej Polityki Rolnej do 2020 roku.

O tym, że między krajami są znaczne różnice co do przyszłości WPR świadczą użyte w deklaracji sformułowania jak: "Rada w znacznym stopniu zgadza się", albo "zasadniczo zgadza się", co oznacza, że brakowało jednomyślności, by napisać "popiera".

Kością niezgody są dopłaty bezpośrednie dla rolników. Deklaracja stwierdza, że ministrowie "w dużej mierze" zgadzają się, że bezpośrednie wsparcie okazało się przydatne i będzie nadal stanowić zasadniczy element WPR do 2020 roku, zwłaszcza w kontekście dodatkowych kosztów, jakie producenci ponoszą, by dostosować się do wysokich unijnych standardów w zakresie ochrony środowiska i dobrostanu zwierząt".

Deklaracja odnotowuje też "zdecydowany sprzeciw państw członkowskich", by wprowadzić maksymalny pułap płatności bezpośrednich przekazywanych dużym gospodarstwom indywidualnym. Z drugiej strony stwierdza, że jakiekolwiek wnioski legislacyjne mogą być tak przygotowane, by "nie naruszać konkurencyjności gospodarstw rolnych" i "nie zakłócać niezbędnego uproszczenia WPR".

Dopiero jesienią komisarz ds. rolnictwa Dacian Ciolos zaproponuje szczegółowe propozycje reformy WPR - powiedział PAP jego rzecznik Roger Waite. Po tym, jak pod koniec czerwca KE przedstawi projekt całego nowego wieloletniego budżetu. "Dopiero wiedząc, ile mamy pieniędzy, będziemy mogli przedstawić propozycje legislacyjne dla WPR" - powiedział Waite.

W przyjętym 17 listopada dokumencie ws. reformy WPR po 2013 r. KE proponuje sprawiedliwe, ale nie jednakowe i równe w całej UE dopłaty bezpośrednie do hektara. Ciolos zapewniał jednak, że trzeba skończyć z "Europą dwóch prędkości we WPR", czyli z różnym podejściem do nowych i starych krajów.

Zapowiedział odejście przy ustalaniu wielkości dopłat od historycznych referencji produkcji i zastąpienie ich kryteriami takimi samymi dla wszystkich. Oprócz podstawowej stawki, rolnicy - według propozycji KE - dostawaliby dodatkowe wsparcie w formie premii za respektowanie zasobów naturalnych oraz norm ochrony środowiska i bioróżnorodności. Dodatkowe wsparcie otrzymaliby też rolnicy pracujący na obszarach o niekorzystnych warunkach klimatycznych.

Wydatki na WPR stanowią dziś ok. 40 proc. unijnej kasy.