Skutki trzęsienia ziemi w Japonii nie powinny na razie mieć znaczącego wpływu na światową gospodarkę - mówią PAP analitycy. Ich zdaniem, rynek europejski odczuje jednak braki w dostawach japońskiego przemysłu.

Analityk Banku Ochrony Środowiska Marek Rogalski powiedział w poniedziałek PAP, że wydarzenia w Japonii mają na razie ograniczony wpływ na światową gospodarkę. Przyznał jednak, że japońskie firmy ucierpiały, są przestoje w produkcji z powodu m.in. przerw w dostawach energii. "Powiązania spółek japońskich z różnymi firmami na świecie są duże i to będzie miało wpływ na samą produkcję" - przyznał.

"Myślę, że już jutro i pojutrze zobaczymy odreagowanie na rynkach światowych, jeśli chodzi o giełdy i w efekcie inwestorzy skupią się zupełnie na czymś innym" - powiedział.

W opinii Rogalskiego trudno przewidzieć, ile kapitału wróci do Japonii. "Spora część funduszy japońskich inwestuje na zewnątrz. Jeśli będą rządowe programy odbudowy zniszczeń, to być może będzie się bardziej opłacało inwestować w Japonii. Kapitał ten będzie również wracał poprzez wypłatę odszkodowań za zniszczenia, które będą wypłacane w jenach" - ocenił.

Również główny ekonomista X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień uważa, że "jeśli chodzi o dostawy produkcji japońskiej na rynek europejski, to w poszczególnych przypadkach na pewno będzie to odczuwalne". Na razie - jak tłumaczył - "nie będzie to aż tak duży wpływ, odczuwalny dla przeciętnego inwestora. Sytuacja jest jednak dynamiczna" - podkreślił.

W jego ocenie skutki ekonomiczne katastrofy nie są na tyle poważne dla Polski, żebyśmy mogli je silnie odczuć np. w notowaniach złotego. "Nie dramatyzowałbym - co nie znaczy, że dla złotego nie ma żadnych ryzyk. One są, ale bardziej liczy się to, co będzie się działo np. w kwestii kryzysu zadłużenia w Europie, czy z cenami ropy. To są czynniki, które mają większy wpływ na rynek" - wyjaśnił.

W poniedziałek Bank Japonii dokonał największej operacji finansowej w swojej historii

Zwrócił uwagę na umocnienie jena. "Część tych pieniędzy wróciła do gospodarki. Jest to zrozumiałe. Nie wykluczyłbym, że może dojść do nowych szczytów względem dolara, ale to nie będzie jakieś szalone umocnienie" - powiedział.

Zdaniem analityków Euler Hermes, nie należy się spodziewać, aby ostatnie wydarzenia w Japonii wpłynęły na działalność przedsiębiorstw w Polsce. "Przede wszystkim - jak słyszymy - największa skala zniszczeń ominęła główne obszary przemysłowe Japonii. Po drugie, z powodu dużej odległości firmy sprowadzające komponenty z Japonii w większości przypadków nie zaopatrują się just on time (na czas - PAP), ale mają znaczne zapasy" - napisali analitycy w raporcie.

W poniedziałek Bank Japonii dokonał największej operacji finansowej w swojej historii, skierowując na rynki gigantyczną sumę 7 bln jenów (85,5 mld dolarów) w celu uspokojenia sytuacji i wsparcia narodowej waluty. "Podejmujemy wszystkie możliwe działania w celu zapewnienia stabilności rynków finansowych" - powiedział rzecznik banku. "To najpoważniejsza z dokonanych przez nas operacji" - dodał.

"Bank Centralny musi zadbać o to, żeby banki komercyjne nie miały problemów z regulowaniem zobowiązań wobec siebie nawzajem. Pieniądze są wyłożone i w tym momencie nie ma zagrożenia, że coś się może wydarzyć, jeśli chodzi np. o brak płynności finansowej banków. Bank Centralny robi wszystko, czyli np. pożycza bankom bezpośrednio pieniądze lub kupuje od nich papiery, dopóki sytuacja się nie uspokoi" - powiedział Kwiecień.