Premier Chin Wen Jiabao uważa wysoką inflację, która w lutym osiągnęła 4.9 procent, za jeden z głównych problemów kraju. Na początku roku Chiny zostały uznane za drugą największą gospodarkę świata, po Stanach Zjednoczonych.

Wen wystąpił w poniedziałek na dorocznej konferencji prasowej, na której mówił głównie o sprawach ekonomicznych. Wypowiedzi premiera przeważnie nawiązywały do 12. planu pięcioletniego, ogłoszonego na zakończonej tego dnia sesji parlamentu.

"Inflacja jest jak tygrys - gdy raz wyjdzie na wolność, potem już nie sposób go zagonić do klatki" - powiedział Wen, dodając, że walka z inflacją będzie najważniejszym priorytetem rządu.

Ceny produktów żywnościowych, które w lutym wzrosły o 11 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem, są szczególnie niebezpieczną kwestią w kraju, gdzie biedniejsi mieszkańcy wydają często ponad połowę swych dochodów na jedzenie.

Premier zapewnił, że dołoży wszelkich starań, by przy użyciu niezbędnych mechanizmów wyhamować rosnące ceny i dodał, że inflacja to problem globalny.

W historii Chin inflacja często była powodem niepokojów społecznych. W tym kontekście chiński premier skomentował rewolucje, które przetoczyły się ostatnio przez kraje arabskie. "Pilnie obserwujemy rozwój zawirowań w krajach Afryki Północnej i na Bliskim Wschodzie. Jednak jestem przekonany, że nie można kreślić analogii między tymi krajami a Chinami" - powiedział Wen.

Od połowy lutego w internecie pojawiają się anonimowe apele do rewolucji w Chinach, jednak nie spotykają się one z pozytywnym reakcją Chińczyków. Do demonstracji nie dochodzi również z powodu zdecydowanej reakcji władz, które na miejsca planowanych protestów wysyłają siły bezpieczeństwa.

Pytany o demokrację w Chinach Wen odparł, że Chiny muszą szukać reform politycznych, by zapewnić równy dostęp do owoców wzrostu dla wszystkich mieszkańców. "Nic nie pozostaje niezmienne i tylko reformy mogą zapewnić odpowiedni wzrost" - powiedział premier, dodając, że muszą one następować pod ścisłym nadzorem Komunistycznej Partii Chin.

Innym wielkim wyzwaniem, przed którym stoją współczesne Chiny są rosnące dysproporcje społeczne szczególnie między mieszkańcami miast i wsi. "Chiny są drugą gospodarką świata, ale z drugiej strony wciąż jesteśmy krajem rozwijającym się" - zauważył Wen.

Podczas konferencji prasowej premier kładł nacisk na plany zapewnienia dobrobytu zwykłym Chińczykom. "Wzrost PKB jest równie ważny jak rozwój społeczny" - powiedział Wen.

W nowym planie pięcioletnim rząd zakłada m.in. wyhamowanie wzrostu gospodarczego do 7 proc., z 11,2 proc., jakie Chiny średnio osiągały przez ostatnie pięć lat. Do roku 2016 premier wyznaczył również cele, które zrównoważą wzrost ekonomiczny np. przez lepszą dystrybucję dóbr, równy dostęp do edukacji oraz przywrócenie wartości kulturalnych.

Rosnące ceny mieszkań to kolejne współczesne wyzwanie dla chińskiego rządu, które uderza bezpośrednio w najbiedniejsze grupy, ale - jak zapewnił premier - Chiny poradzą sobie z tym przy pomocy odpowiednich regulacji oraz dotacji do tanich mieszkań.

Wen powtórzył swe wcześniejsze zapewnienia o budowie 10 milionów mieszkań dla najbiedniejszych w tym roku oraz o 36 milionach takich mieszkań, które mają w sumie powstać w ramach planu pięcioletniego do 2016 r.

Na koniec szef rządu chińskiego zwrócił się do obecnych na konferencji prasowej dziennikarzy japońskich i złożył na ich ręce kondolencje z powodu piątkowego trzęsienia ziemi i tsunami, które nawiedziło ich kraj. W niedzielę do Japonii wyruszyła 15-osobowa grupa ratowników chińskich z czterema tonami specjalistycznego sprzętu by nieść pomoc w najbardziej dotkniętych rejonach. Japonia jest drugim po USA partnerem handlowym Chin.