Kryzys zadłużeniowy w strefie euro daje Polsce, Czechom i Węgrom pretekst do zwłoki w przygotowywaniu swych gospodarek do przyjęcia wspólnej europejskiej waluty – twierdzi agencja Bloomberg.

Spośród dziesięciu byłych krajów komunistycznych, które od 2004 r. zaczęły wstępować do Unii Europejskiej, siedem musi jeszcze przyjąć euro. „To wygodne wytłumaczenie, które może odwrócić uwagę od niezbędnych decyzji w sprawie ograniczenia deficytów budżetowych r reform strukturalnych” – ocenia Nigel Rendell, ekonomista z RBC Capital Markets w Londynie – „Dla niektórych eurosceptyków w tych krajach to pozytywna wiadomość”.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel wywiera presję na przywódców UE, aby zobowiązali się do obniżania długów i deficytów budżetowych oraz zwiększenia konkurencyjności gospodarek w zamian za obietnicę pomocy przy zwalczaniu kryzysu. Plan obejmuje takie cele, jak zdrowe finanse publiczne i stabilizacja systemów finansowych. Są również propozycje zwiększenia sankcji za naruszenie wyznaczonych limitów.

Wywołuje to zaniepokojenie wśród przedstawicieli Polski, Czech i Węgier ponieważ mogą być zmuszeni do cięć wydatków oraz zmiany reguł świadczeń socjalnych i rynku pracy znacznie szybciej niż wcześniej w tych krajach planowano – podkreśla Bloomberg.Osłabienie przygotowań do przyjęcia euro “podważa wiarygodność reform strukturalnych” – twierdzi Michael Ganske, szef badań rynków wschodzących w Commerzbank w Londynie - „To dobre uzasadnienie dla polityków i rządów, aby mówić, że ponieważ strefa euro ma problemy, lepiej zająć postawę wyczekującą. Ale w istocie jest to pretekst, gdyż osiągnięcie wymaganych kryteriów jest bardzo trudne”.