Denerwujące i nieprzyjemne, często w złym guście, w dodatku robione jakby specjalnie dla idiotów – mówią Polacy o reklamach. Ale i tak patrzą na reklamy przychylniej niż rok czy dwa lata temu – wynika z najnowszego raportu przygotowanego przez TNS Pentor.
Załamanie przyszło w momencie kryzysu. W styczniu 2009 r. został odnotowany najniższy w całej dekadzie odsetek deklaracji pozytywnego stosunku do reklamy. Akceptowało je zaledwie 14 proc. Polaków. Obecnie poziom ten porównywalny jest z latami 2004 – 2007 i wynosi 20 proc.
– Podejście do reklamy zmienia się wraz z koniunkturą na rynku. Im jest ona lepsza, tym wzrasta jej akceptowalność. Reklamy namawiają przecież do zakupów i wydawania pieniędzy – zauważa Paweł Kowalewski, prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Reklamy IAA w Polsce.
Dlatego też generalnie bardziej przychylne reklamowym przekazom są osoby lepiej sytuowane, co zresztą potwierdzają badania TNS Pentor. Według nich aż 28 proc. osób zarabiających ponad 4 tys. zł deklaruje, że akceptuje reklamy. Wśród osób zarabiających do 1500 zł miesięcznie odsetek ten wynosi tylko 11 proc.
Cieplejszy stosunek do reklam mają także osoby młodsze (do 39 lat) oraz lepiej wykształcone. Częściej także niż reszta zmieniają swoje zachowania pod wpływem reklamy. Poddało się jej 45 proc. osób w wieku do 29 lat i 39 proc. – w wieku od 30 do 39 lat. Oni także częściej są zdania, że reklamy są środkiem służącym zaostrzeniu konkurencji, co prowadzi do obniżania cen i podnoszenia jakości produktów.
Osoby w starszym wieku i mniej zarabiające uważają na odwrót: reklamy podnoszą koszty, dlatego towary kosztują więcej. W dodatku nakłaniają ludzi do kupowania niepotrzebnych rzeczy.