Nowy Europejski Urząd Bankowy (European Banking Authority – EBA) na początku kwietnia przeprowadzi stress testy czołowych unijnych instytucji finansowych. Ich wynik zostanie opublikowany w czerwcu.
Podobne testy Bruksela podjęła w zeszłym roku. Okazały się one zupełnie niewiarygodne. Tym razem prezes EBA Andrea Enria zapowiada bardziej surowe kryteria dla banków. Po raz pierwszy obok dwóch dotychczasowych ocen (bank zdrowy i niewypłacalny) pojawi się trzecia: „bliski upadku”. Banki, które ją otrzymają, zostaną zobowiązane do szybkiego uzupełnienia kapitału pod groźbą częściowej lub całkowitej nacjonalizacji.
Scenariusz nowych testów będzie zakładał głęboki kryzys europejski. Ma uwzględniać możliwości bankructwa kraju strefy euro i radykalnego spadku wartości obligacji tego państwa. Nowe testy uwzględnią także gwałtowne załamanie rynku nieruchomości. Każdy bank będzie musiał wykazać, że posiada kapitał odpowiadający przynajmniej 9 proc. udzielonych pożyczek.
– Tak dokładna analiza wykaże, że wiele banków jest obciążonych ogromnymi zobowiązaniami – powiedział dziennikowi „Frankfurter Allgemeine Zeitung” profesor monachijskiego instytutu IFO Hans-Werener Sinn. Jego zdaniem bolesne doświadczenie jest jednak konieczne, aby banki ponownie zaczęły sobie ufać i udzielać kredytów.
Najbardziej przykre wiadomości mogą nadejść z Hiszpanii. Prezes tamtejszego banku centralnego Miguel Fernandez Ordonez uważa, że hiszpańskie kasy oszczędnościowe (tzw. cajas) mają w swoim bilansie kredyty hipoteczne o kolosalnej wartości 217 mld euro. Z tego przynajmniej 100 mld euro trudno będzie odzyskać. Wszystko przez napędzany zbyt tanimi pożyczkami boom budowlany, który wywindował ceny mieszkań i domów do rekordowego poziomu. Dziś w kraju, w którym ponad 1/5 osób w wieku produkcyjnym nie ma pracy, wielu Hiszpanów nie stać na spłacenie tak wysokich zobowiązań. Ordonez ostrzegł, że te cajas, które w określonym terminie nie zdołają odzyskać udzielonych kredytów, zostaną przejęte przez państwo.