5 – 10 lat temu panowała moda na aplikacje biznesowe. Kto miał wolne środki, ten wdrażał oprogramowanie wspierające biznes. Dostawcy sprzedawali ten sam produkt firmom z różnych branż. Inwestycje były często nie dość przemyślane, co powodowało, że pierwsze lata posługiwania się programami prowadziły do rozczarowania.

Ostrożne zakupy

W 2010 r. firmy podchodziły już do wdrożeń z większą ostrożnością – na ogół poprzedzały je analizą potrzeb, doborem aplikacji najlepiej spełniającej oczekiwania i wyznaczeniem korzyści do osiągnięcia. Były oczywiście też przyczyny finansowe – kto decydował się na wydatek, chciał mieć pewność, że uzyska zwrot z inwestycji.
– Coraz więcej firm traktuje wydatki na system IT jako inwestycję i w związku z tym poważnie bierze pod uwagę spodziewany zwrot z niej (ROI) – mówi Marcin Sokołowski z Epicor Software Poland.
– Posługiwanie się oprogramowaniem musi być ukierunkowane na osiągnięcie konkretnych celów. Bez tego technologia zamiast uskrzydlać biznes, stanie się dla niego obciążeniem – ostrzega Maciej Rak z HP Polska.

Redukcja kosztów

Uproszczenie i przyspieszenie procesów biznesowych oraz usprawnienia w zakresie raportowania to główne oczekiwania, jakie w minionym roku firmy wiązały z wdrożeniem aplikacji – zgadzają się liderzy polskiego rynku aplikacji biznesowych: SAP (od kilku lat lider) i jego główni konkurenci (Comarch, Oracle, IFS, QAD, Microsoft Dynamics, Asseco BS, BPSC, Epicor), a także cała plejada mniejszych dostawców.
Objawem dojrzałego podejścia firm do inwestycji informatycznych jest nie tylko chęć wdrożenia odpowiedniej do potrzeb aplikacji, ale i dążenie do zmniejszenia kosztów.
– Firmy uważają, że system ma im pomóc działać w sprzyjającej, jak i niesprzyjającej sytuacji rynkowej oraz szybko dostosowywać się do zmian – podkreśla Marcin Sokołowski.
Rośnie świadomość, że za wdrożeniem pójdą koszty aktualizacji systemu i jego utrzymywania. Pod tym względem firmy mają jednak coraz bogatszy wybór propozycji. Dostawcy oferują aplikacje ściśle odpowiadające wymaganiom czy dostępne w modelu SaaS (software as a service) – w formie usługi, np. ERPico, system do zarządzania firmą (zwłaszcza małą) dostępny online, z którym krakowska firma, o tej samej nazwie, zadebiutowała na rynku w 2010 r.

Problem mentalny

Statystycznie polskie firmy są daleko w tyle za zachodnimi pod względem użytkowania aplikacji biznesowych do planowania zasobów przedsiębiorstwa ERP, czy do zarządzania relacjami z klientem CRM. W 2009 i 2010 r. z oprogramowania ERP korzystało niewiele ponad 10 proc. firm, podczas gdy w zachodnich firmach to standard. Lepiej przedstawia się sytuacja z systemami CRM. W 2010 r. te aplikacje do zbierania, przechowywania informacji o klientach stosowało prawie 17 proc. firm, a do analizowania informacji o klientach w celach marketingowych ok. 13 proc.
Z aplikacji korzysta większość dużych firm, ale im firmy mniejsze, tym odsetek użytkowników maleje. Przyczyną ograniczania wydatków na IT w ostatnich latach nie jest tylko kryzys, który rozpoczął się jesienią 2008 r. i w 2009 r. pogrążył polski rynek aplikacji biznesowych w recesji. – W porównaniu do zachodnich korporacji polski przedsiębiorca wydaje na IT relatywnie mało. Firmy, które zatrudniają ok. 1 – 2 tys. pracowników, długo zastanawiają się nad inwestycją w IT o wartości 500 tys. euro. Decyzja o wydaniu nawet większych kwot zapada szybciej, jeśli dotyczy wyłożenie siedziby marmurami – ocenia prof. Janusz Filipiak, prezes Comarchu.