Wśród trzech inwestorów zainteresowanych kupnem - Balic - drugiego portu lotniczego w kraju jest rodzina Likusów.
Przedstawiciele Wolf Investment, warszawskiej spółki należącej do krakowskiej rodziny restauratorów i hotelarzy, nie komentują sprawy. Jednak z nieoficjalnych informacji wynika, że jedna z najbogatszych rodzin w kraju, która w zeszłym roku za 150 mln zł kupiła Hotel Warszawa, zamierza wydać 250 – 300 mln zł na około 30 proc. udziałów w porcie w Balicach. To drugie lotnisko w kraju, na którym w ubiegłym roku odprawiono 2,8 mln pasażerów, co daje mu 13-proc. udział w rynku.
Sprawy sprzedaży udziałów portu nie chcą komentować władze MPL Kraków-Balice ani doradzający spółce w tej sprawie Ernst & Young.
– Mogę powiedzieć tylko, że rodzinę Likusów znam – ucina Jan Pamuła, prezes MPL Kraków-Balice.
Rodzina Likusów poprzez Holding Liwa działa od lat w branży hotelarskiej i gastronomicznej. Do spółki Likus Hotele & Restauracje należą m.in. trzy hotele w Krakowie, a także w Katowicach, Łodzi i Wrocławiu. Spółka zależna Wolf Investment posiada natomiast w Warszawie biurowiec przy Zielnej oraz wznoszony właśnie dom towarowy przy ul. Brackiej.
– Szukamy inwestora kapitałowego, który zgodzi się sfinansować część inwestycji, a następnie odsprzedać z zyskiem pakiet inwestorowi branżowemu – mówi Pamuła.
Do 2013 r. firma zamierza zainwestować blisko 1 mld zł, a tylko 248 mln zł ma pochodzić z Unii Europejskiej. Tymczasem pieniędzy nie mają dotychczasowi udziałowcy, czyli Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze, które posiada 76,19 proc. udziałów firmy, województwo małopolskie (22,73 proc.) i gminy Kraków (1,04 proc.) oraz Zabierzów (0,04 proc.). Pamuła dodaje, że sprawa wyboru odpowiedniego partnera powinna się rozstrzygnąć jeszcze w tym półroczu, a do końca roku transakcja powinna być sfinalizowana. Wiadomo, że rodzina Likusów to niejedyny kandydat, z jakim doradca portu rozmawia o zaangażowaniu kapitałowym w Balicach. Z informacji „DGP” wynika, że jest jeszcze przynajmniej dwóch chętnych. Eksperci wśród możliwych firm zainteresowanych przejęciem krakowskiego lotniska wskazują amerykańskie i brytyjskie fundusze inwestycyjne. W tym kontekście pojawia się jednak problem.
– Z moich doświadczeń wynika, że ci inwestorzy są zainteresowani przejęciem ponad 50 proc. firm – mówi Paweł Łatacz, były dyrektor naczelny Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze i wieloletni szef rady nadzorczej małopolskiego lotniska.
Tyle że na każdą transakcję, która oznacza zakup 25, 33 lub 49 proc. walorów spółki lotniskowej, wymagana jest zgoda udziałowców ministra infrastruktury.