Na ok. 200 mln zł rocznie szacuje Poczta Polska oszczędności, które może przynieść planowane wdrożenie programu nowych agencji pocztowych. Na razie program rusza pilotażowo w czterech miastach w Polsce, ocena nowych agencji ma nastąpić po pół roku.

O oczekiwanych oszczędnościach oraz planach związanych z programem mówił w środę w Chorzowie członek zarządu Poczty Polskiej Mariusz Popek. Chorzów jest - obok Warszawy-Południe, Krakowa-Miasto oraz Rzeszowa - jednym z objętych pilotażem tzw. obszarów pocztowych. W środę otwarto tam trzy pierwsze agencje nowego typu.

"Szacujemy, że jeżeli pilotaż powiedzie się i wdrożymy w całej Polsce projekt, oszczędności mogą sięgnąć 200 mln zł, może nawet 300 mln zł przy bardzo optymistycznych założeniach. Mówimy tu o efektach finansowych, nie tylko o oszczędnościach kosztów" - podkreślił Popek. "Głównym celem () jest wygenerowanie oszczędności, które pozwolą nam złapać oddech, aby lepiej przygotować się do wolnego rynku" - zaznaczył.

W zamierzeniu Poczty, sieć nowych agencji - nazywanych od określenia Agencja Pocztowa Nowego Typu skrótem APENT - ma pomóc w zagęszczeniu sieci Poczty Polskiej w dużych miastach. Wiadomo, że w części będą zastępowały dotychczasowe urzędy spółki, oferując najpopularniejsze usługi, również takie, które zabierają najwięcej czasu i generują kolejki, np. odbiór przesyłek awizowanych.

Poczta chce uruchamiać punkty tego typu np. w supermarketach czy na stacjach benzynowych. Agencje mają mieć też w stosunku do urzędów pocztowych przedłużone godziny pracy - tam gdzie to możliwe, np. na stacjach benzynowych, mogą działać całodobowo.

"Zakładamy m.in., że w miejsce jednego urzędu będziemy tworzyli dwie, nawet trzy agencje. Idziemy kluczem ilości okienek - tyle ile okienek było w danym miejscu, tyle agencji chcemy utworzyć w różnych miejscach bliższych naszemu klientowi, a z racji tego, że godziny ich pracy będą znacznie wydłużone, kolejki powinny zmaleć" - przekonywał w środę Popek.

Pocztowiec wskazał, że w całej Europie rynek tradycyjnych usług pocztowych zmniejsza się i - według prognoz - w najbliższych latach nadal będzie malał 12-20 proc. rocznie. "Jeżeli to będzie 10 proc., oznacza to ok. 300 mln zł" - zaznaczył. "Oprócz poszukiwania nowych źródeł przychodów, musimy znacznie ograniczać koszty" - argumentował.

Podkreślił, że podobne działania oszczędnościowe podjęli już wszyscy operatorzy pocztowi w Europie - również Poczta Polska. Już teraz spośród 8 tys. wszystkich jej placówek, 3 tys. to agencje. Do tej pory agencje powstawały jednak zwykle na wsi. Pozwalało to na znaczne redukcje kosztów - jednostkowo zwykle od kilku do kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie.

Nowe agencje objęte programem APENT noszą m.in. nowe czerwone logo Poczty Polskiej. Pierwszy taki punkt otwarto w połowie stycznia w Warszawie na podstawie umowy z Totalizatorem Sportowym. Poczta rozmawia również w tej sprawie m.in. z sieciami super- i hipermarketów, planuje też możliwość uruchamiania agencji przez indywidualne podmioty oraz przez własnych pracowników.

Wśród czynników zachęcających do otwierania agencji, pocztowcy wymieniają m.in. proste umowy i odpowiednie wynagrodzenie. Kluczowym bodźcem mają być jednak dodatkowi klienci, którzy przy okazji załatwiania spraw w agencji zrobią też np. zakupy w sklepie, przy którym działa. "To w Niemczech był kluczowy argument" - zaznaczył Popek.

Pytany o środową manifestację w Poznaniu, którą zorganizowali pocztowi związkowcy obawiający się o miejsca pracy w restrukturyzowanej firmie, Popek wskazał m.in., że w przypadku pilotażu APENT, pracownicy, którzy mogliby stracić zatrudnienie w związku z przekształcaniem urzędów pocztowych w agencje, otrzymają ofertę pracy w węzłach ekspedycyjno-rozdzielczych.