We Francji i w Hiszpanii rządzą państwowe firmy energetyczne. W Niemczech połowa rynku należy do koncernów prywatnych. W Polsce w siłę może urosnąć kontrolowany przez Paryż EdF. Na dniach mogą się rozstrzygnąć losy Enei, o którą stara się EdF.
Na dniach mogą się rozstrzygnąć losy Enei, o którą stara się EdF. W branży krążą na ten temat sprzeczne informacje, których żadna ze stron nie chce potwierdzić. Pewne jest jedno. – Francuzi do 20 lutego muszą złożyć ostateczną ofertę na zakup 51 proc. Enei – mówi nasz informator znający kulisy transakcji.
Jeżeli oferta zadowoli Skarb Państwa i transakcja za ok. 5,6 mld zł się powiedzie, Francuzi z 18-proc. udziałem w produkcji energii zostaną wiceliderem polskiej energetyki. Dwukrotnie większa będzie już tylko państwowa PGE.

Kto rządzi w Europie

EdF, w którym 84 proc. udziałów ma Paryż, jest jednym z najaktywniejszych koncernów energetycznych w Europie, choć sam nie lubi konkurencji. We Francji posiada 88-proc. udział w tamtejszym rynku energii. W Polsce od 2000 r. do EdF należy Elektrownia Rybnik, która dziś daje mu 10 proc. udziału w rynku produkcji prądu. Koncern obecny jest także w innych krajach UE: na Węgrzech (10 proc.), we Włoszech (7,2 proc.) oraz w Wielkiej Brytanii (15,3 proc.).
EdF nie ma w Hiszpanii, a to jeden z najbardziej konkurencyjnych rynków w Europie. Pięciu największych producentów odpowiada za wytwarzanie 67 proc. energii. Rynek jest dobrze chroniony przed zagranicznymi koncernami. Wszyscy kluczowi gracze są firmami państwowymi. Prywatna jest jedynie największa (21 proc. udziałów w wytwarzaniu) Iberdrola.
W Wielkiej Brytanii karty rozdają niemieckie firmy – E.ON i RWE. W Niemczech należy do nich łącznie ok. 45 proc. rynku energii. Oba koncerny w 100 proc. kontrolowane są przez prywatny kapitał, a państwo nie ma w nich nawet jednej akcji. Mimo to realizują od wielu lat strategię państwową. Do zagwarantowania bezpieczeństwa dostaw gazu i energii zobowiązuje je bowiem prawo.

CEZ opanował Czechy

Węgrzy chętnie wpuszczają do siebie firmy zagraniczne, ale pod warunkiem że nie są kontrolowane przez rządy innych krajów. Liderem w branży, z 36-proc. udziałem, jest państwowa firma MVM. Francuski GDF Suez (Paryż ma w nim 34 proc. akcji) ma 17 proc. rynku, pochodzący z USA prywatny koncern AES może się pochwalić 15-proc. udziałem, a niemiecki RWE – 5-proc.
Sektor energetyczny z rąk wypuścili także Włosi. Pierwsze skrzypce gra u nich Enel, w którym Rzym ma mniejszościowy 26-proc. pakiet akcji. Udział zagranicznych podmiotów nie przekracza 8 proc. Na drugim biegunie są Czesi. U nich ok. 77 proc. zainstalowanych mocy jest w rękach państwowego CEZ.
Według Tomasza Chmala, eksperta z Instytutu Sobieskiego, również Polskę czeka konsolidacja.
– Pytanie tylko, w czyje ręce trafią elektrownie – mówi Tomasz Chmal.
– Z punktu widzenia potrzeb naszej gospodarki najistotniejsze powinno być zagwarantowanie inwestycji w nowe bloki – dodaje. Jego zdaniem rola polskiego państwa w tym procesie jeszcze się nie wyczerpała. – Zachodnie firmy kontrolowane przez rządy, takie jak Vattenfall, w każdej chwili mogą zmienić plany i wyjść z Polski – mówi.