Krakowskim lotniskiem Balice zainteresowani są trzej inwestorzy – ustalił „DGP”.
To będzie trzecia – po Bydgoszczy i Szymanach – prywatyzacja lotniska w naszym kraju, a jednocześnie największa w naszej branży lotniczej. Udziałowcy chcą podwyższyć kapitał o 250 – 300 mln zł. Nowy inwestor mógłby mieć do 30 proc. udziałów w spółce.
Pozyskane w ten sposób pieniądze firma przeznaczy na inwestycje, m.in. rozbuduje terminal pasażerski. Do 2013 r. na rozwój portu ma zostać przeznaczony blisko 1 mld zł. Dotychczasowi udziałowcy, czyli Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze, które ma 76,19 proc. udziałów, województwo małopolskie (22,73 proc.) oraz gminy Kraków (1,04 proc.) i Zabierzów (0,04 proc.) nie mają takich środków.
– Transakcję chcemy sfinalizować jeszcze w tym półroczu – zapowiada Jan Pamuła, prezes Balic.
Eksperci wśród firm zainteresowanych przejęciem krakowskiego lotniska wskazują amerykańskie i brytyjskie fundusze inwestycyjne.
– Z moich doświadczeń wynika jednak, że ci inwestorzy są zainteresowani przejęciem ponad 50 proc. udziałów w firmach – mówi Paweł Łatacz, były dyrektor naczelny Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze i wieloletni szef rady nadzorczej małopolskiego lotniska.
Wielką niewiadomą jest elastyczność PP PL-u w tej sprawie. Michał Marzec, dyrektor naczelny przedsiębiorstwa, mówi, że wielkość udziałów, jakie obejmie nowy inwestor, jest właśnie jedną z trzech najważniejszych spraw, które trzeba jeszcze dograć. Druga to rozstrzygnięcie, czy ma to być inwestor finansowy, czy branżowy.
Trzeci problem to ograniczenia w polskich przepisach. Do sfinalizowania każdej transakcji, która oznacza zakup 25, 33 lub 49 proc. walorów spółki lotniskowej, nie wystarczy zgoda udziałowców. Dodatkowo wymagana jest akceptacja ze strony ministra infrastruktury. Resort na razie milczy w tej sprawie. Jednak Tadeusz Jarmuziewicz, wiceminister infrastruktury, od dawna nie kryje, że skłania się do sprzedaży akcji i udziałów PP PL-u w portach regionalnych inwestorom finansowym. PP PL jest udziałowcem ośmiu spółek, zarządzających m.in. lotniskami w Krakowie, Katowicach i Gdańsku.
Eksperci uważają, że od Krakowa może rozpocząć się wyprzedaż tych aktywów. Michał Marzec zastrzega, że tak nie będzie, a każdy przypadek będzie analizowany z osobna. Tyle że trudno przypuszczać, żeby udziały w lotniskach trafiły do samorządów.