Koncerny zagraniczne w natarciu, tuż za nimi sieć Bliska. Po trzech latach zwijania interesu rynek stacji paliw znowu zaczął rosnąć. Tak będzie jeszcze w tym roku, może w przyszłym. Potem znowu zaczną się kłopoty.
Paliwa to teraz trudny rynek. Biznes, który jeszcze kilka lat temu kręcił się jak w zegarku, przeżywa ciężkie chwile.
Według najnowszych danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) w Polsce działa 6755 stacji. Jeszcze w 2007 roku było ich 6904. Spadki utrzymują się jednak znacznie dłużej, niemal od dekady. Rynek kurczy się, bo zamykane są nierentowne stacje niezależne, nienależące do wielkich koncernów (jest ich 3220, a jeszcze pięć lat temu było 3,5 tys.).
Eksperci twierdzą, że tak będzie jeszcze przez kilka najbliższych lat. Powód: wygaszane są umowy patronackie zawierane nawet ponad 10 lat temu.

Kosztowne inwestycje

Jednak analitycy spodziewają się największego załamania na rynku w 2013 roku. Krzysztof Romaniuk, dyrektor ds. analiz rynku paliw w POPiHN, przypomina, że za dwa lata wchodzą w życie zaostrzone przepisy o ochronie środowiska, które zobligują właścicieli stacji do kosztownych modernizacji. Wielu niezależnych operatorów nie będzie w stanie zrealizować tych inwestycji. – Optymistyczny scenariusz zakłada, że 10 proc. prywatnych stacji będzie musiało być zamkniętych – mówi Krzysztof Romaniuk. To oznacza, że z rynku zniknie co najmniej 300 stacji.
Po 2013 roku liczba stacji w Polsce nie będzie jednak maleć już tak mocno. – Koncerny wciąż budują obiekty w nowych lokalizacjach. Sieci spore nadzieje wiążą z programem rozbudowy autostrad i dróg szybkiego ruchu – mówi Krzysztof Romaniuk.
Na razie jednak nie jest źle. Według POPiHN w minionym roku przybyło 40 stacji. To sporo, w latach 2008 i 2009 ubyło w sumie 111 placówek.
Rynek zwiększył się dzięki tzw. miejscom obsługi podróżnych. Na razie przy autostradach działa 31 MOP-ów ze stacjami. To o dziesięć więcej niż w 2009 roku. Najwięcej tego typu placówek ma Orlen (18), dynamicznie rozwija się w tej części rynku również Lotos (ma siedem MOP-ów) i Shell (sześć).
Krzysztof Romaniuk twierdzi, że do zahamowania spadku liczby stacji przyczyniły się również hipermarkety. Ich sieci uruchomiły w 2010 r. 16 punktów sprzedaży paliw. To ponad dwa razy więcej niż w roku 2009.
Najdynamiczniej w minionym roku rozbudowywały się jednak należąca do PKN Orlen ekonomiczna sieć Bliska oraz zachodnie BP i Statoil.

Orlen górą

Sieć płockiego koncernu (stacje działające zarówno pod logo Orlen, jak i Bliska oraz Petrochemia Płock) jest największa w Polsce, liczy 1714 obiektów. Co roku ubywa z niej jednak po kilkadziesiąt placówek. Tak było również w 2010 roku, kiedy sieć zmniejszyła się o 30 stacji. Inaczej z działającą w ramach koncernu Bliską – w ciągu czterech lat sieć rozrosła się ze 170 do 459 placówek. Tylko w ciągu ostatniego roku przybyło jej 35 nowych punktów. O 18 stacji wzrosła natomiast sieć BP, a o 17 – Statoil.
– Sieci te rozwijają się głównie dzięki franczyzie – mówi Krzysztof Romaniuk. To obecnie najlepszy sposób zwiększania udziałów rynkowych. Analitycy przekonują, że na rynku nie ma już miejsca na nowych graczy. – Rynek jest niemal nasycony. W Polsce może działać maksymalnie 7 tys. stacji – twierdzi Krzysztof Romaniuk.