Polskie plany zmniejszenia wpłat do funduszy emerytalnych mogą ograniczyć zyski akcji na warszawskiej giełdzie i pozostawią lokalne rynki “na łasce” zagranicznych inwestorów – uważa ING PTE, który zarządza największym w Polsce funduszem emerytalnym.

Indeks WIG, podstawowy wskaźnik na GPW może zarobić w tym roku około 15 proc. po osiągnięciu w zeszłym roku zysku na poziomie 19 proc. – twierdzi Ewa Radkowska-Swiętoń, członek zarządu ING PTE odpowiedzialna za sprawy inwestycji. Jej zdaniem indeks mógłby awansować nawet ponad 20 proc., gdyby nie wspomniane zmiany – relacjonuje agencja Bloomberg.

Agencja przypomina, że polski rząd chce zmniejszyć wielkość transferów do prywatnych funduszy emerytalnych i od kwietnia kierować pieniądze do kasy państwowej w celu zmniejszenie publicznego zadłużenia. Fundusze emerytalne, które należą do największych inwestorów na polskiej giełdzie, są także trzecim największym nabywcą rządowych papierów dłużnych.

Według Radkowskiej-Świętoń zakupy akcji przez OFE mogą w 2011 roku obniżyć się “nawet o połowę” z poziomu 13 mld zł odnotowanych w zeszłym roku. Z kolei według wyliczeń ministra Michała Boniego, głównego doradcy premier Donalda Tuska, fundusze do 2017 roku otrzymają około 60 mld zł, czyli 63 proc. mniej od kwoty 160 mld zł, jakie wpłynęłyby do nich, gdyby nie zmiany w systemie emerytalnym.

Członkini zarządu ING PTE podkreśla, że w takiej sytuacji polskie akcje i obligacje będą bardziej uzależnione od zagranicznych inwestorów, którzy są zainteresowani zarówno kupnem, jak i sprzedażą swoich aktywów. „A to stwarza ryzyko gwałtowności” na rynku – mówi Radkowska-Świętoń cytowana przez Bloomberga.